bert04 napisał(a): Zrobiłeś sobie odwrotną wersję filmu "Szach mat, ateiści", wyszło Ci, że prawosławie nie ma rację więc rzucasz to wszystko w cholerę i zostawiasz sobie... ech. Już prędzej agnostycyzmu bym się spodziewał niż tego.
Jest ten słynny argument Dawkinsa o "odrzucaniu o jednego Boga więcej", który być może oddaje rzeczywistość odejścia od wiary części byłych teistów. Jednak sądzę raczej, że Dawkins mija się z prawdą w tym względzie i chodzi raczej o brak dobrych powodów do rozważania słuszności każdego religijnego wynalazku ludzkości czy choćby tylko jakiejś ich części wspólnej (czy też tej części wspólnej, która występuje w największej liczbie wierzeń; chociaż problemem są też możliwe przyszłe wierzenia, które dopiero się zrealizują i jeśli już chce się niby dotrzeć do jakiejś głębokiej i uniwersalnej prawdy, to trzeba wziąć pod uwagę niepełność obrazu, jaki się posiada).
Bliższe prawdy jest tu Dawkinsowe "gdybyś się urodził w tej a tej części świata, wierzyłbyś raczej w to a to bóstwo" (Zefciowe przebieranie w wyznaniach chrześcijańskich wciąż się w tym mieści). To całe odwrócone "szach mat, ateiści!" jest po prostu rezultatem tego, że wierzenia religijne nie są z reguły przyjmowane z przekonaniem, że ma się po temu dobre powody. Wierzy się przez wytrenowanie w wierze i praktykach religijnych, przez wychowanie w obecności pewnego tła kulturowego, które oddziałuje na jednostkę, jest przyjmowane w tej czy innej części "bez racji" i o ile z jakichś powodów to oddziaływanie słabnie, nie ma dobrych powodów, aby przyjąć tę czy inną część z wierzeń charakterystycznych dla innego kręgu kulturowego czy innych społeczności.
bert04 napisał(a): Non sequitur. (...) Jeżeli jednak założysz, że wprawdzie jest jeden Bóg, ale Objawienie było - i jest - przekazywane równolegle całemu światu różnymi metodami i kanałami, to wtedy otwierasz się na nieco inna aksjomaty.
To jest piękne. Obawiam się, że jednak sequitur, bo Zefciu nic nie napisał o tym, że albo coś jest natchnione w całości, albo wcale. Uwaga o zewnętrznych kryteriach oceny, w jakiej części coś jest, a w jakieś nie jest natchnione (bo o tym właśnie natchnieniu w jakiejś mierze pisał Neuro) nijak się ma do Twojego kontr"argumentu".
bert04 napisał(a): A teraz przeszedł na przeciwny biegun, jak najdalej od chrześcijaństwa.
No bez jaj. Zefciowi wciąż są bliskie chrześcijańskie wartości, o czym wprost pisze. Wręcz ze względu na te wartości porzucił wiarę. Oczywiście jest w tym pewna wybiórczość, bo uznaje Zefciu pewne wartości za nadrzędne i inne (też będące częścią religii chrześcijańskich) ze względu na niezgodność z tymi nadrzędnymi odrzuca, ale przecież to jest właśnie zgodne *w tym miejscu mała edycja, bo napisałem coś niezgodnego z myślą, jaką chciałem wyrazić* z odrzucaniem przez Ciebie *koniec edycji* zasady "wszystko albo nic" w kwestii słuszności konkretnego wyznania.
bert04 napisał(a): Reakcja naszego kolegi i moderatora za bardzo przypomina mi reakcję faceta, który po zawodzie miłosnym postanawia, że od dziś będzie samotny. No bo wszystkie baby takie same, tylko z nimi kłopoty, bez nich lepiej i przyjemniej. Wiem, jestem niesprawiedliwy dla niego, ale tak dla mnie to chwilowo wygląda.
Znowu wypadałoby wskazać na Zefciowe przywiązanie do chrześcijańskich wartości. Trudno mi się zgodzić z tą analogią.
bert04 napisał(a): Gdyż ponieważ albowiem pragmatyzm nigdy nie zastąpi moralności. Cytowana powyżej teoria gier pokazuje, że w niektórych sytuacjach "dylemat więźnia" prowadzi do wyborów moralnych a kiedy indziej - do amoralnych. "Zakład o dolara" pokazuje nawet, że przez racjonalne przesłanki można podejmować negatywne decyzje. Rozumem można uzasadniać tak szerzenie powszechnej szczęśliwości, jak i obozy zagłady. Oba rozwiązania mogą być pragmatyczne, to zależy tylko od paru zmiennych wyjściowych.
Jednocześnie pragmatyczna, naturalistyczna perspektywa wyjaśnia, dlaczego tak jest. Pisałem o tym tutaj: https://ateista.pl/showthread.php?tid=14...#pid754203
No i oczywiście ani religijna metafizyka nie jest konieczna dla istnienia moralności, ani pragmatyczny naturalizm tej moralności nie przekreśla, bo hamulce- powiedzmy, że emocjonalne- związane ze zinternalizowaniem norm i wartości po prostu robią swoje nawet, jeśli rozum mówi swoje (w sensie "sporu miedzy sercem a rozumem"). Zresztą potworności to i z religijnej metafizyki mogą wyniknąć, jak kto tych hamulców nie ma. Myślę, że lepiej jednak mieć tą pragmatyczna perspektywę mitygowaną emocjonalnymi reakcjami, które mogą uchronić od błędnych, ale jednak kalkulacji, z których z reguły jest jednak pożytek.
Natomiast stanowczo odrzucam perspektywę "niezastąpionej moralności" i odrzucania niezgodnych z moralnymi intuicjami pragmatycznych kalkulacji tak, jak by te intuicje były niepodważalną i ostateczną instancją. Nawet "potworności" warto rozważyć, nie odrzucając z góry, "bo moralność". Ta moralność wszak ma swoje pragmatyczne źródła.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315

