E.T. napisał(a):bert04 napisał(a): Zrobiłeś sobie odwrotną wersję filmu "Szach mat, ateiści", wyszło Ci, że prawosławie nie ma rację więc rzucasz to wszystko w cholerę i zostawiasz sobie... ech. Już prędzej agnostycyzmu bym się spodziewał niż tego.
Jest ten słynny argument Dawkinsa o "odrzucaniu o jednego Boga więcej", który być może oddaje rzeczywistość odejścia od wiary części byłych teistów. Jednak sądzę raczej, że Dawkins mija się z prawdą w tym względzie i chodzi raczej o brak dobrych powodów do rozważania słuszności każdego religijnego wynalazku ludzkości czy choćby tylko jakiejś ich części wspólnej (czy też tej części wspólnej, która występuje w największej liczbie wierzeń; chociaż problemem są też możliwe przyszłe wierzenia, które dopiero się zrealizują i jeśli już chce się niby dotrzeć do jakiejś głębokiej i uniwersalnej prawdy, to trzeba wziąć pod uwagę niepełność obrazu, jaki się posiada).
Bliższe prawdy jest tu Dawkinsowe "gdybyś się urodził w tej a tej części świata, wierzyłbyś raczej w to a to bóstwo" (Zefciowe przebieranie w wyznaniach chrześcijańskich wciąż się w tym mieści). To całe odwrócone "szach mat, ateiści!" jest po prostu rezultatem tego, że wierzenia religijne nie są z reguły przyjmowane z przekonaniem, że ma się po temu dobre powody. Wierzy się przez wytrenowanie w wierze i praktykach religijnych, przez wychowanie w obecności pewnego tła kulturowego, które oddziałuje na jednostkę, jest przyjmowane w tej czy innej części "bez racji" i o ile z jakichś powodów to oddziaływanie słabnie, nie ma dobrych powodów, aby przyjąć tę czy inną część z wierzeń charakterystycznych dla innego kręgu kulturowego czy innych społeczności.
No właśnie. Dyskusja pomiędzy teistami i ateistami jest ogólnie prawie niemożliwa ale można pewne rzeczy zawęzić.
Ja np., jako prawilny ateusz, odrzucam wszelkie boskie wzorce osobowe, brodate czy gładko ogolone, stwarzające świat z własnej spermy, kupy gnoju czy co tam akurat dany bożek miał pod ręką.
Ale kiedy zredukujemy teizm do postaci einsteinowskiej czyli jakiegoś pierwotnego bytu harmonicznego, to właściwie staje się to nieodróżnialne od ateistycznej spontanicznej kreacji ex nihilo.
I wtedy mamy coś na kształt iunctim, nieprzekraczalnej tajemnicy, która nas łączy.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

