bert04 napisał(a): Jestem ostatnio nieco wypalony mentalnie, praca i wojna, i miałem jakis nawrót religianckiego aktywizmu jak za starych "dobrych" czasów na katoliku.
Łatwo to zrozumieć. Też takie stany potrafią mnie popchnąć do wypisywania jakichś "mądrości" w desperackiej próbie poczucia się lepiej, dodania sobie poczucia wartości- najczęściej z odwrotnym skutkiem, bo jednak jak głowa nie domaga, to się nie pisze najmądrzejszych rzeczy. Ludzka rzecz.

Sofeicz napisał(a): I wtedy mamy coś na kształt iunctim, nieprzekraczalnej tajemnicy, która nas łączy.
Hola, hola! Ja się w tym zadziwieniu z nikim łączyć nie zamierzam.
lumberjack napisał(a): Z perspektywy ateizmu należy pierdzielić apostazję. Odrzucam religię, a żeby ją odrzucić muszę zastosować się do wymogów i zasad wymyślonych przez tą religię? Wolne żarty. Nie uznaję się za katolika i nie potrzebuję na to zgody katolików, ich urzędników etc.
To w jakiejś biblii ateistycznej napisali? A może: nie uznaję się za katolika i niech to sobie tam w księgach zaznaczą, żeby do mnie nie wysyłali kartek świątecznych ani ministrantów z pytaniem "czy przyjmuję księdza". Albo może: odrzucam religię i niech o tym wiedzą dziady!
Ale przyznaję, że sam się jeszcze nie zapostazjowałem. Mam obawy, bo już raz przy wyciąganiu aktu chrztu do ślubu (jednostronnego, ale jednak z uwzględnieniem, żem nie apostata) mnie ksiądz naciągnął: proponowałem mu dyszkę za ten "trud", a ten dziad udał, że nie ma wydać z 50, chociaż widziałem, że ma jeszcze jedną dwudziestkę! (cholera, ja na takie trzy dyszki musze prawię godzinę roboty odwalić w aptece! jako kierownik!)
Serio! IksDe
Swoją drogą dziwne było, że mnie w jakimś zdziwieniu zaczął dopytywać o co chodzi z tym ślubem jednostronnym...
Lumber, Bert się już zreflektował i przeprosił.
lumberjack napisał(a): Teraz może cię to śmieszyć, ale jeszcze poznasz potęgę prawdziwego kotleta.
A tam. Ja dziś jadłem wegańskie "pierogi a'la mięsne". Teksturowane białko pszenicy to jest to!

bert04 napisał(a): Zostaję przy tym, co pisałem o relacji rozumu i wiary
No więc ja dodam, że...
E.T. napisał(a): Rozumem można uzasadniać tak szerzenie powszechnej szczęśliwości, jak i obozy zagłady. Oba rozwiązania mogą być pragmatyczne, to zależy tylko od paru zmiennych wyjściowych.
Ano można (chociaż mam opory z uznaniem, że to "rozumem można uzasadniać" rzeczywiście coś istotnego mówi), ale nie ma takiej konieczności. Tak samo jak z nawrócenia na chrześcijaństwo z automatu świętym się nie staje, tak przyjęcie pragmatycznej perspektywy nie czyni z miejsca kalkulatywnego psychopaty. Ludzie mają zbyt często skłonności do wyolbrzymiania potencjału sprawczego światopoglądów, tak jak by konsekwencje logiczne koniecznie działały w obszarze fizyki.
Tymczasem pragmatyzm (w sensie filozoficznym, w którym cały czas o nim mówię; Robert Brandom nazywa to fundamentalnym pragmatyzmem; swoją drogą Brandom jakoś u nas mało popularny jest, a gość jest jednym z najważniejszych filozofów amerykańskich) raczej podkreśla pierwotność praktyki względem wszelkich uzasadnień czy rozumowań, które potrzebują na starcie przyjęcia pewnych sposobów działania, co niektórzy byliby skłonni nazwać wartościami, a inni być może ludzkimi odruchami. Więcej wiary w człowieka.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315

