Dragula napisał(a): No i jak dla mnie to jest dyskfalifikujące, bo treści natchnione są nierozróżnialne od całej reszty.Można powiedzieć że wszystko jest w jakimś stopniu natchnione, tylko są szumy w przekazie. I tak każdy sam musi intuicyjnie w sobie odnaleźć właściwą drogę.
zefciu napisał(a): Ale wtedy rodzi się pytanie „jak weryfikować, co jest natchnione, a co jest niedoskonałością”. I wychodzi, że trzeba zastosować jakąś zewnętrzną metodę rozstrzygania tego.Albo wewnętrzną
Tzn. zamiast próbować zakwalifikować różne teksty do różnych kategorii, po prostu w otwartości pozwolić by duch sam oddzielił w nas ziarna od plew i kierować się intuicyjnym rozpoznaniem, dokonując najlepszych wyborów jakie potrafimy.zefciu napisał(a): A skoro tak — to w zasadzie nie ma sensu nadawać sądom, aspirującym do bycia „natchnionymi” żadnej specjalnej rangi.W moim odczuciu nawet mogłoby to być zgubne.
zefciu napisał(a): Złota Zasada ma tyle samo sensu, czy wypowiada ją Jezus, czy płynie z moralnej intuicji, czy też ją sobie wyprowadzimy z Teorii Gier.W pewnym sensie może i tak, choć Jezus mówi ją z jakąś taką niesamowitą energią
Złota zasada jest w nas, co rozpoznajemy moralną intuicją i racjonalnie możemy wyprowadzać z Teorii Gier. A Jezus jest jej głęboko świadom i wyraża ją wprost. Inspiruje, motywuje, zachęca, rozbudza Złotą Zasadę która od początku była w nas uśpiona.E.T. napisał(a): Można, tylko dlaczego i po co? Z jakiego powodu ktoś miałby się w to bawić?Po to by nie rezygnować z wiary w Boga.
E.T. napisał(a): Tak to można nawet będąc ateistą.Może i można, choć w moim odczuciu ateizm opiera się jednak na jakiejś negatywnej postawie emocjonalnej - no jednak chęć negowania dobrego Boga (nie bij!). Czyli wyobrażam sobie że istnieje dobry Bóg, mam fajne, dobre uczucia, a potem to neguję, stawiam opór, czyli blokuję te dobre uczucia, z jakiegoś emocjonalnego oporu. No to coś takiego wprowadza jak dla mnie emocjonalny nieporządek. Oczywiście ateiści przy okazji odrzucają też miriady złych bogów i chwała im za to, ale no cóż, nie ma co wylewać dziecka z kąpielą

zefciu napisał(a): W przeciwnym wypadku muszę mieć jakiś powód, by przynajmniej przypuszczać, że Bóg istnieje.Cóż, u mnie to jest pewna dość prosta intuicja. Skoro istnieje wiele małych osób (ludzi), to jakoś dziwne wydaje mi się by miała nie istnieć jakaś duża osoba (Bóg). Zwłaszcza że z doświadczenia potwierdzonego wiedzą psychologiczną mogę uznać że w każdym jest osobowa doskonałość, to jakoś dziwne mi się wydaje by jej źródłem nie była jakaś większa, nieskończona osobowa doskonałość
Oczywiście to nie jest dowód logiczny, a jedynie taka intuicja.
zefciu napisał(a): Problem w tym, że ciężko mi być chrześcijaninem i jednocześnie wyznawać Złotą Zasadę i podpisywać się pod ideą będącą jej zaprzeczeniem. Wybór nie jest więc dla mnie między „życie wieczne a prawa LGBT”, ale „rdzeń moralności chrześcijańskiej a błąd, jakiego w ocenie pewnych zjawisk dopuścili się autorzy Tory i Paweł”.Tak mnie jeszcze to zastanowiło...a nie można po prostu wyżej cenić rdzeń moralności chrześcijańskiej niż to co pisali autorzy Tory i Paweł? Nie można uznać, że słowa Jezusa mają wyższą rangę i jeśli słowa Pawła się z nimi nie zgadzają, to tym gorzej dla słów Pawła?
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
May all beings be at ease.
May all beings be happy

