freeman napisał(a):Mustafa Mond napisał(a): Poza tym homoseksualizm to nie choroba. Przecież natura nie każdemu musi "dawać" za zadanie rozmnożenie się. Można też inaczej działać na rzecz sukcesu swojej grupy społecznej, co jest opłacalne zgodnie z ewolucją. Czy robotnice, czyli pszczoły, które nie mają za cel rozrodu, są chore?Co jest „sukcesem" pszczelich robotnic?
Co jest „sukcesem" homoseksualistów?
1. Siostrzeńcy.
2. Między innymi częsty wkład w sztukę (wrażliwość) i możliwość innego poświęcenia (np. w kwestii nauki i pracy), gdy ma się więcej czasu i sił przez brak dzieci do wychowywania.
PS
Z tym "na złość prawakom" chodzi mi o to, że nikt nie będzie mnie przymuszał do takich a nie innych zachowań romantycznych i seksualnych. Wszystko rozbija się o kwestię samostanowienia. Z uśmiechem na ustach będę szedł na przekór. No bo jeżeli presja społeczna będzie kontrskuteczna, to tym szybciej zostanie porzucona przez "presujących". To też szczęście dla mojej samooceny.
Poza tym czy ktoś na serio wierzy, że Bóg, czyli istota dużo wyższa od nas, ma (zakładając jej istnienie) jakieś "estetyczne" opory przeciw jednopłciowym relacjom? Przecież ta istota widziałaby nas na wylot. A jeżeli ktoś dalej ma estetyczne i emocjonalne opory, to pragnę przypomnieć, że nasze wszystkie ciała w środku są brzydkimi kotletami z mięsa i kości. Tak, nawet moje, Twoje i jakiejś modelki.
No a jeżeli uznamy, że wyłącznym celem związków jest płodzenie w nich dzieci, to powinniśmy też zwalczać związki, gdzie dzieci się nie rodzą i na przykład zakazać małżeństw kobietom powyżej 60 roku życia. No a przecież technologia tak się rozkręca, że zaraz wejdą "sztuczne macice" i inne takie cuda, więc i pary jednopłciowe będą się mogły mnożyć (już to w sumie robią dzięki surogatkom (faceci) i jakimś "bankom spermy"(kobiety)) i tylko jakieś Longszampany będą widziały piekielne bruzdy na ciałach dzieci z in vitro.
"I sent you lilies now I want back those flowers"

