freeman napisał(a):zefciu napisał(a):(1) Wniosek ten bierze się stąd, że skoro homoseksualizm ogranicza możliwość przekazania materiału genetycznego, a jednak się utrzymuje w populacji na wysokim poziomie, to być może istnieje jakaś kompensacja.(1) A może nie. Być może istnieje przyczyna (i to nie jedna) występowania homoseksualizmu. Uznanie go za normę sprawia, że przyczyna jego powstawania przestaje nas interesować, w związku z czym (jeśli owe przyczyny występują w każdym pokoleniu) homoseksualizm nie znika.
(2) Pytałeś się, na czym polega sukces ewolucyjny homoseksualisty.Odpowiedziałem ci na to pytanie.
(2) Czyli jeśli homoseksualista nie wspiera członków swojej rodziny to oznacza porażkę homoseksualizmu?
Uważasz, że homoseksualizm nie powinien być uznany za normę i wtedy byłaby większa szansa na to, że zniknie?
Cytuję z artykułu, do którego link podałam wyżej:
Szustak dokonuje karykaturalnej psychoanalizy, zapewniając, że skłonności homoseksualne nie są wrodzone, tylko biorą się z „braku wzorca męskości lub kobiecości” w dzieciństwie i związanego z tym doświadczenia „pustki płciowej”. Zaś Artur Sporniak zastanawia się nad alternatywnym rozwiązaniem: skoro nauka przekonuje, że orientacji homoseksualnej się nie wybiera, to może Bóg stworzył homoseksualizm jako „alternatywną wersję ludzkiej natury” i wcale nie potępia zachowań homoseksualnych?
W artykule przypomniano także dlaczego homoseksualizmu nie uznaje się za chorobę:
"Homoseksualizm przestał być traktowany jako zaburzenie psychiczne, ponieważ ustalono, że taka orientacja sama w sobie nie wiąże się z żadnym dyskomfortem psychicznym, zaburzeniem poznawczym czy cierpieniem (o ile została zaakceptowana, a dana osoba nie spotyka się ze stygmatyzacją ze strony otoczenia). Z tego powodu Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, uznając, że zaburzenie psychiczne z definicji musi wiązać się z jakimś dyskomfortem lub zaburzeniem funkcjonowania, w 1971 r. usunęło homoseksualizm ze swojej klasyfikacji chorób psychicznych i zaburzeń osobowościowych (z tzw. DSM-II). Konserwatywne środowiska uznały tę decyzję za motywowaną względami ideologicznymi (jak kto woli – działaniem „homopropagandy”
Dalsza część artykułu też bardzo ciekawa.

Sporniak stawia pytania, z którymi teologia chrześcijańska musi się dziś zmierzyć – to kwestia uczciwości intelektualnej. Podejrzewam, że o. Szustak i jego zwolennicy zadają sobie podobne pytania i sami nie potrafią do końca zrozumieć, dlaczego Biblia potępia zachowania homoseksualne. Dlatego zaczynają węszyć naukowe spiski i tropić ideologów gender, albo doszukiwać się jakichś obiektywnych „wad towarzyszących” homoseksualizmowi.
Na przykład ks. Dariusz Oko i Tomasz Terlikowski podkreślają, że homoseksualiści żyją krócej. To byłby rzeczywiście wyborny argument (o ile jest prawdziwy), gdyby dyskusja dotyczyła tego, czy związki homoseksualne są niezdrowe. Ale, gdyby ktoś zapomniał, mówimy raczej o tym, czy są grzeszne (niemoralne). Pamiętam oczywiście, że zdrowie jest wartością i porządny chrześcijanin powinien o nie dbać, ale jestem pewien, że akurat Terlikowski dostrzega różnicę między czynem homoseksualnym a zjedzeniem porcji frytek.
Ciekawy fragment artykułu.
