Kaczyński po prostu coraz bardziej odlatuje w demencję. Stąd mu wracają dawne obsesje, z którymi jednak dał sobie spokój, gdy jeszcze ogarniał na tyle, żeby się kapnąć że Macierewicz go wkręca.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

