[bert04]

Oto przykład zrytego mózgu:
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2022..._najnowsze

Sorry, ale dopiero poniższe jest kompletnie zryte:

https://dziendobry.tvn.pl/newsy/wojna-w-...et-5673381

---

A gdzie ja niby kogoś usprawiedliwiam, albo szukam „dobrych Rosjan”? Czy obecnie stwierdzenie, że „Rosjanie to ludzie i powinni być traktowani po ludzku” oznacza, że się ich w czymkolwiek usprawiedliwia? A tak nawiasem mówiąc kto to jest ten „cichy akceptant”? Czy np.  ja jestem cichym akceptantem dobrozmiennego reżimu? A gdybym pracował w budżetówce, to byłbym już pomocnikiem-wykonawcą?

Nie wiem, dlaczego chcesz sprowadzić dyskusję do ad personam. Nic mi do Twoich moralnych wyborów. Ja nie twierdzę, że jestem moralnie czysty, w końcu każde tankowanie to rubelek do maszynki na mięso moskiewskiego kurdupla, więc nie zamierzam Twoich moralnych dylematów tutaj dyskutować. Zrób to sam ze swoim sumieniem i swoim spowiednikiem, mnie do tego nie mieszaj.

Problemem narodu rosyjskiego nie jest wcale to, że ma zapędy imperialne i gotów jest dla ich urzeczywistnienia toczyć wojny, które Bogu ducha winnym ludziom rujnują życie. Gdyby tak było, to z jednakową rezerwą co Rosję traktowalibyśmy przecież USA. Tak jednak nie jest. Dlaczego? Ano dlatego, że w przeciwieństwie do takich USA (że o UE nawet nie wspomnę) Rosja nie posiada praktycznie żadnych nie siłowych środków, które zachęcałyby inne państwa do wspierania jej imperialnych ambicji, zaś cywilizacyjna oferta, jaką Rosja przynosi w swoim imperialnym pakiecie jest w dłuższym terminie przepisem na biedę i zacofanie, co na własnej skórze przećwiczyliśmy w PRLu. I dlatego wolimy trzymać z USA niż z Rosją. I dlatego oburza nas wywożenie Ukraińców w głąb Rosji, a w dupie mamy Guantanamo.

Kto w dupie ma ten w dupie ma, Guantanamo jest moralnym wrzodem na zachodniej dupie i jak wiele spraw ostatnich dekad pretekstem dla Putina. Podobnie jak Kosowo było pretekstem dla powstania DRL i LRL. Co do Zachodu, USA jakoś niespecjalnie wpływa na to, że Ameryka Południowa stała się krainą mlekiem i miodem płynącą, zresztą wystarczy sprawdzić genezę terminu "bananowe republiki". Europa zaś... Europa jak zwykle jest wyjątkiem. Aberracją. Do tego, w przeciwieństwie do USA i Rosji z bardzo skromnymi środkami siłowymi. Krzewienie dobrobytu kosztem oszczędności w zbrojeniówce to dokładnie to, gdzie stoją teraz Niemcy i wiele innych krajów. Nawet gdyby jakimś cudem zachciało im się dać czołgi Ukrainie, to najwcześniej za miesiąc byliby w stanie rozpocząć dostawy. Tak więc dobrobyt ekonomiczny może okazać się słabością w konfrontacji z nowym najazdem Hunów ze Wschodu.

Różnica między nami a Rosjanami jest z grubsza taka, że myśmy, przynajmniej w okresie objętym naszą pamięcią historyczną, swoich fantazji nie mili możliwości realnie wcielać w życie.

Polski imperializm też istniał, w nieco łagodniejszej formie, niemniej Ukraina też była pod jego presją. Nie trzeba się w pełni zgadza z narracją Tokarczuk, ale można uznać nasz... udział w ich historii.

Przecież odpowiedź jest oczywista – Białorusini popierają Ukraińców z dokładnie takich samych powodów z jakich Serbowie popierają Rosjan.

Ke? W Serbii państwo i lud wspierają Rosję. Jaką analogię widzisz tu do Białorusi, gdzie baćka włazi Putinowi bez wazeliny, a lud rozkręca tory?

Iselin

Czy myślicie, że Mariupol ma jakiekolwiek szanse, żeby się obronić?

Żadnych. Oni się nie mają obronić, tylko:
a) jak najdłużej związać jak najwięcej Rosjan
b) stać się symbolem odwagi, niezłomności, a zapewne i braterstwa broni pomiędzy żołnierzami z Zachodniej (pułk Azow) i Wschodniej (piechota morska, lokalne brygady obrony terytorialnej) Ukrainy na którym po wojnie ufundowany zostanie mit założycielski nowej, zjednoczonej Ukrainy

Do a) dodam, że jest pewna szansa, że ten opór może zdecydować o losach wojny. Putin powinien był ruszyć z drugą fazą po zajęciu Mariupola, na to czekają okręty przed Odesą. I nadal czekają. Natomiast ofensywa w Donbasie nie czeka. Mam cichą nadzieję, że kurdupel w Moskwie spieszył się na 9. Maja i wystartował ofensywę za wcześnie. Wtedy ofiara Mariupola byłaby już więcej niż tylko symbolem.