E.T. napisał(a): To ja jeszcze. Co z przekonaniami o naturze ludzkiej w kontekście odrzucenia chrześcijańskiej eschatologii? Jak sobie dziś na własny użytek układasz odpowiedzi na pytanie o stosunek ciała i ducha?
Wydaje mi się sensownym, że całe to „człowieczeństwo” — świadomość, wola (czymkolwiek ta wola jest) są emergencją mózgu. Fakt, że nie wiemy w jaki sposób ta emergencja zachodzi nie uzasadnia wprowadzania czynnika nadprzyrodzonego (który spełnia rolę „flogistonu”, albo „cieplika”).
Jeśli chodzi o potrzebę moralności, czy miłość, to przecież nadal je odczuwam. Owszem — rodzi się jakaś myśl, że „w takim razie to wszystko bez sensu”, ale z drugiej strony, dlaczego nadprzyrodzone pochodzenie tychże ma im nadawać jakiś większy „sens” (i czy w ogóle prawidłowym jest mówienie o „sensie” bez żadnego kontekstu).
