InspektorGadżet napisał(a): Co? Chcesz dowieść słuszności mojej tezy? Że nie ma sensu robić czegokolwiek będąc ateistą?Nie. Przeczytaj jeszcze raz. I potem to co napisał E.T. Bo ja już nie wiem, jak prościej tłumaczyć.
Cytat:A lepiej istnieć niż nieTo ciekawe, bo np. buddyści twierdzą odwrotnie.
Cytat:Pisząc że "X uznaje Y". Ale nie wiem na jakiej podstawie "X uważa Y za prawdę"Dla mojego argumentu jest nieistotne, na jakiej podstawie. Jest to argument czysto logiczny, niezalezny od obserwacji, który czysto logicznie pokazuje, że ta strategia apologetyczna opiera się na sprzecznych założeniach.
Oczywiście możemy przeprowadzić badanie obserwacyjne i wykazać, które z tych dwóch sprzecznych założeń jest prawdziwe (wyjdzie nam, że pierwsze). Dla obalenia tej apologetyki wystarczy jednak wykazać tę sprzeczność.
Cytat:Sorry, ale zachowujesz jak ateistycznygimbo troll.Bardzo mi miło.
Cytat:Zło jest stopniowalne.Ale tutaj nie chodzi mi o ciężar, tylko o niemożliwość wykazania moralnej naganności poza religią. Dla katolika np. drobny akt wandalizmu jest pewnie mniejszą przewiną, niż profanacja Najświętszego Sakramentu w zaciszu własnego domu. I jest to zrozumiałe. Ale tylko w pierwszym przypadku można wykazać, że zrobiono coś złego bez zastosowania religijnych norm.
Tymczasem na pierwszym kanale rosyjskiej telewizji dowiadujemy się, że wojna atomowa z NATO nie jest takim strasznym scenariuszem, bo Rosjanie pójdą do nieba. Więc nagle się okazuje, że czasami religia dostarcza argumentów akurat przeciwnych do tego, co wspomniana strategia apologetyczna chce sugerować.
