żeniec napisał(a): Na ogół (mam nadzieję...) staram się nie wypowiadać bardziej niejednoznacznie, niż to konieczne. Sam zwróciłeś uwagę, że nadprzyrodzone ma szerszy kontekst, niż tylko religijny.
W kontekście wątku wystarczy stwierdzić, że zbiór "nadprzydrodzone", niezależnie od definicji, nie ma części wspólnych ze zbiorem "ateizm", przynajmniej według standardowych definicji tego forum. I konkretnie w rozumieniu, jaki (chyba) przedstawia zefciu. W kontekście wątku wystarcza to do uzasadnienia, dlaczego ateizm, mimo pewnych kuszących elemntów, nigdy nie był dla mnie opcją.
Cytat:Bo to szekspirowskie stwierdzenie, choć piękne i poetyckie, to właśnie jest... poetyckie. Skoro zjawiska (a raczej - incydenty?) miałyby do czegoś przekonywać, to trzeba by zapytać - no właśnie, do czego? Że nie mamy kompletnego opisu świat, to truizm, więc mam nadzieję, że nie o to chodzi. Więc o co?
To jest wątek o światopoglądzie. A nie o rozwiązywaniu zadań różniczkowych metodą Leibniza. Zycie tym różni się od matematyki, że składa się ze strefy racjonalnej i emocjonalnej. Ludzie wybierają światopoglądy z bezliku powodów i te nieracjonalne wcale nie są mniej warte niż te racjonalne. Oczywiście w idealnym stanie obie strefy życia współgrają ze sobą, a niektórzy racjonaliści nawet twierdzą, że strefa emocjonalna jest podaspektem racjonalności, że takie rzeczy jak intuicja, sympatia czy odraza to po prostu wyrażanie podświadomych lecz racjonalnych decyzji, których człowiek nie zawsze potrafi wyrazić w formie ścisło naukowej. Niezależnie od tego, do której wykładni się skłaniasz, czasem po prostu nie ma potrzeby racjonalizacji wszystkich decyzji. IMHO przynajmniej.
Cytat:Nie byłby to pierwszy raz, gdy pilaster ustawia sobie przeciwników tak, by było mu wygodnie ich bić czym tam ma pod ręką. Co ciekawe, choć niby ateistą nie jest to ma na koncie takie kuriozalne scjentystyczne stwierdzenia typu "matematyka sama dowodzi swojej prawdziwości". Eh...
No dobra, teraz pamiętając o tym zwróć uwagę, czy podobnie nie postępowałeś w tym wątku wymagając definicji ścisłych od rzeczy, które - z definicji - się ścisłym definicjom wymykają. Wybór światopoglądu to suma doświadczeń ludzkich. Zaprezentowałem jedno doświadczenie z całego wora, tyle że znaczące dla pewnego aspektu mojego światopoglądu. Nie powiem, żebym nie oczekiwał krytyki, wiadomo jak to jest, ale forma tej krytyki była nieco... zaskakująca. Jakby wszyscy inni na tym forum dochodzili do światopoglądu jedynie na podstawie akademickich dyskusji i analitycznych przemyśleń. No sorry, bujać to my, każdy tutaj się znajdujący przeszedł jakąś drogę w życiu i jego przemyślenia i dyskusje na tej drodze powstały i bazują.
To, że moje doświadczenie dla innego usera może być bezwartościowe jest OK. I tyle. Ale to nie zmienia jego wartości dla mnie. I tyle. Nie mówię, że gdyby ta osoba je miała to by doszła do tych samych przemyśleń, ale skoro widocznie ich nie miała, to może sobie odpuścić ich dewaluowanie. I tyle.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

