bert04 napisał(a):Jaka, a raczej która mizerykordia?Obie naraz, przy czym ich okcydentalne ujecie stawia pewne przeszkody. Naprawde chodzi o amae, czyli o wygrywanie na swoja korzysc poblazliwej milosci osoby, od ktorej to osoby jest sie zaleznym. W kontekscie aborcji rzecz sprowadza sie do wyboru w obliczu nieznosnego i nieusuwalnego cierpienia - kto wlasciwie ma w takiej sytuacji przywilej zazadania od drugiego heroicznego zachowania, az do rzucenia na szale zbawienia ciala i duszy. Amae przystoi dziecku; ale wobec Boga katolickiego wszyscy jestesmy dziecmi, prawda?
bert04 napisał(a):Ta, która ostatnio jakiś renesans na tym forum przeżywa i którą lumber też co chwila ją wyciąga (jako argument, nie jako przedmiot), czyli broń krótka służąca do wbijania się "pod płytę" i dobijania wroga?Lumber wyciaga raczej cekaem, jak ten Indianin, ktory po wzieciu przez jego jednostke niemieckego konclagru oszalal i zaczal strzelac do esesmanskich jencow, co skonczylo sie ich masakra z rak wszystkich obecnych Amerykanow. Mozna to zrozumiec, zgadzac sie raczej nie nalezy.
bert04 napisał(a):Cóż, nie wiem jak Ty, ale dla mnie "Kościół Posoborowy" zaczął sprzedawać właśnie teologię miłosierdzia jako przeciwwagę dla uprzedniej teologii niejako automatycznego wypadania z kręgu świętych i "kandydatów".Kosciol Posoborowy wydalil z siebie pare lat temu cos w rodzaju "wszyscy ludzie beda bracmi", kapitulujac w ten sposob przed utopijnymi propozycjami masonerii. Utopijnymi, bo doczesnosc stoi na Wielkim Pozeraniu i Bogu to nie przeszkadza. Oczywiscie ciekaw jestem, jak sie sprawa skonczy, obstawiajac nieslawny koniec utopii za czas jakis (niekoniecznie za mojego zycia). Zarazem ciesze sie, ze moge juz przygladac sie temu z boku.
