zefciu napisał(a): Oczywiście. Ale możemy omawiać „jakie źródła uznaje ten lub inny ateista”, ewentualnie „jakie źródła uznaje ta lub inna aksjologia moralna”. Dyskusja „jakie źródła uznaje ateista” to trochę jak „jaką muzykę lubią wędkarze”.
No bardzo śmieszna analogia. Przeważająca część religii* ustanawia kodeksy moralne kodyfikujące dobre i złe zachowania. Przeważająca część ludzi zachowuje się moralnie. Pytanie, jaki wpływ ma brak religii na moralność** jest jak najbardziej uzasadnione. Natomiast, poza przypadkami, że jest to granie na instrumencie nie jest mi znany związek między hobby a smakiem muzycznym.
(*jeżeli nie wszystkie, nie sprawdzałem, czy są jakieś wyjątki)
(** lub jej ewentualny brak, jak postuluje JulciaDe czy jak jej tam)
Cytat:Cytat:Instytucje religijne wychodzą z założenia, że to obrzydzenie będzie trwało przez 0,0001% trwania ludzkości i minie tak samo jak minęły poprzednie rewolucje kulturalne.Że minie tak jak minęły te rewolucje, które nie minęły?
W zasadzie wszystkie rewolucje minęły, taka jest ich natura, to gwałtowna przemiana. Niektóre zostawiły bardziej trwałe ślady, inne - mniej, a po niektórych do dziś staramy się zasypać zgliszcza. Porównywania "ideologii dżender"*** do bolszewizmu to nie tylko dezawuacja, to odwołanie się właśnie do tego ostatniego typu rewolucji, także z bagażem przemian moralności i oburzaniu się "99% ludzkości" na Kościół. Przy czym te 99% ludzkości przy aktualnym temacie to problemy pierwszego świata, więc nie przesadzajmy z tymi procentami.
(*** co jest kościelnym kodem na określanie tejże rewolucji)
Cytat:Ma to zwązek z faktem, że używanie złych zaimków jest formą gnojenia zachowań niecisheteronormatywnych. Gdyby tak nie było, to by wszyscy mieli w dupie zaimki.
I nie ma to nic wspólnego z tym, że niektóre z tych zamików są konstruktami ciężko mieszczącymi się w normach językowych? Pół biedy jeżeli ktoś chce zmiany między "on" i "ona", ale już "they/them" nawet w angielskim napotyka na przeszkody, bo nie wiadomo, czy łączyć z czasownikami w liczbie mnogiej, czy jednak pojedynczej (spotkałem oba modele). A wiadomo, że jak coś w Hameryce wymyślą, to do Polski też przybędzie. To co, będzie jak w Sierotce Marysi "Niech se oni siędą"? Czy wymyśli się jakąś inną kalkę?
I nie, nie przesadzam. Było już negatywizowanie murzyna, były już wikinżki i wroginie****, dożyjemy jeszcze i tego importu.
(**** EDIT TO ADD: wiem, że to nie jest akurat importem z USA, ale ciągle importem z języków, które mają większą swobodę gramatyczną wyprowadzania form żeńskich, niż polszczyzna)
Cytat:Spotkałem się też z wyjaśnieniem takim, że było trudno wykrywalne. Zatem cokolwiek poniżej najwyższego wymiaru kary miałoby niewielki wymiar odstraszający.
No wiadomo, koń był jednocześnie obiektem kradzieży jak i środkiem ucieczki, a jak się uciekło dostatecznie daleko, można było sprzedać kolesiom w sombrerach. Jednak argument jakiejś niskiej szkodliwości tutaj nie działa, gdyż po drugiej stronie tego rachunku osoba pozbawiona konia nie mogła ani gonić koniokrada a i sama była narażona na trudy podróży i poważny ubytek w kasie. Szczególnie w rzadko zaludnionych terenach posiadanie konia lub jego brak było kwestią przeżycia. Lub jego braku. Zauważ, że w średniowiecznej Europie kara śmierci za kradzież konia była wprawdzie możliwa, ale częściej wystarczyły baty lub pręgierz. Widocznie brak konia nie stanowił tak egzystencjalnej kwestii w tamtych czasach i terenach, jak na wspominanym Zachodzie Dzikim.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

