InspektorGadżet napisał(a):Bert04 napisał(a):To nie jest temat na jakieś osobiste zwierzenia, ale jak już się spytałeś, to jak jestem i chyba zawsze byłem "chrześcijaninem wątpiącym"
Co to niby znaczy?
To niby znaczy, że chyba od zawsze zastanawiałem się nad treściami wiary. Prowadziło to do różnych faz zwątpienia, łącznie z jedną wielką, ale także do pewnej refleksji nad własnymi poglądami. I chyba od zawsze uznawałem pewien dualizm naukowo-religijny. Wychowałem się na tej wersji Tysiąclatki, która do sporej ilości cudów Mojżesza dołączała jakieś naturalistyczne wyjaśnienie, więc uznałem zasadę, że jedno drugiego nie wyklucza ani nie zastępuje. A raczej - uzupełnia.
Zdaje się, że jak trafiłem na portal "dyskusje.katolik.pl", to było tam w tytule "Portal dla wierzących, wątpiących i poszukujących". Nie wiem, czy uchowało się do dziś, ale w tamtym czasie właśnie takie podejście najbardziej mi odpowiadało. Wiara uznająca, że 100% wiedza i tak nie jest możliwa, że z pewnym marginesem niepewności trzeba żyć. Wielu ateistów jak i sporo radykalnych katolików nie mogło tego uznać, ale szczerze mówiąc tak wtedy mi to zwisało jak i dziś nadal zwisa i dynda.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

