zefciu napisał(a): Więc może doprecyzuję.Dziękuję za doprecyzowanie. Wybaczysz jednak, że nie będę rozmawiał na temat Twojej nowatorskiej koncepcji "TERF-izmu". Zachęcam jednak do założenia nowego tematu, może kogoś to zainteresuje.
Po pierwsze — TERF-izmem nazywam cały prąd myślowy, który zakłada, że:
Istnieje sprzeczność między prawami kobiet i osób homoseksualnych, a prawami osób transpłciowych.
Należy zatem negować prawa osób transpłciowych w imię obrony kobiet i osób homoseksualnych (zwłaszcza lesbijek)
niezależnie od tego, kto takie poglądy akurat wygłasza.
Po drugie — co z tego wynika, nie postuluję nic na temat „tych aktywistek” poza faktem, że w zasadzie ich nie ma. W Polsce kojarzę tylko Kayaszu, która rzeczywiście jest „aktywistką feministyczną” i takie rzeczy opowiada. Głównym składnikiem tego ruchu są właśnie takie osoby jak Stoik, którym nie zależy na dobru ani jednych, ani drugich. Za to bardzo im zależy na wywołaniu konfliktu między znienawidzonymi grupami.
Ja jednak pozostanę przy oryginalnym temacie i mojej pierwotnej wypowiedzi, tj. "Przecież to nie jest nowy problem, tylko stary spór. Ba, ostatnimi czasy po lewej stronie popularne stało się określenie "TERF" dla określania nieprawomyślnych aktywistek. " A w tym zakresie naprawdę ciężko mi się przejmować jakimiś rzucanymi ad hoc tezami, że tych aktywistek nie ma i to jest wymysł jakiś prawicowych działaczy, gdy to działacze z lewej strony bardzo często o nich mówią i nawet stworzyli dla ich określenia nowe pojęcie. Ba, nawet nie wiem, czy kiedykolwiek się spotkałem z określeniem "TERF" w jakimś prawicowym materiale. Znam je stricte i wyłącznie z wypowiedzi osób ze środowiska LGBT. Także z całym szacunkiem, ale pozwolę sobie podejść z odpowiednim dystansem do spiskowo-terfistycznej teorii dziejów.
zefciu napisał(a): To jaki jest ten zarzut wobec mnie w końcu? Że nie znam „nowych transów”, czy też że jestem przez nich zradykalizowany? Duży uśmiechMój zarzut jest prosty: skoro nie miałeś problemów z nowymi transami, to albo a) albo b). Nie mam dostatecznych informacji, by rozstrzygnąć, która opcja jest w Twoim przypadku prawidłowa, w szczególności, że może to być kombinacja obu opcji.
zefciu napisał(a): Jeśli centryzm polega na tym, że w sytuacji gdzie dwie grupy domagają się praw, muszę obowiązkowo wybrać tylko jedną z nich, bo inaczej będę „zbyt radykalny”, to musisz mi wybaczyć. Nie dostrzegam różnicy między osobami homoseksualnymi a transpłciowymi oraz ich prawami, na tyle istotnej, by móc pójść tą drogą. Odbierz mi legitymację oświeconego centrysty.Odbieram. Radykalizm objawia się m.in. w ten sposób, że zanim poznamy wszelkie przesłanki, to już wyciągamy konkluzję, bo emocjonalnie podchodzimy do tematu i "naszej" strony. Nie wiesz za bardzo, w czym jest problem, ale już masz wyrobioną opinię. Podobnie i tutaj wyciągasz wnioski pomiędzy brakiem różnicy między osobami homoseksualnymi a transpłciowymi i ich prawami, a jednocześnie nie masz poglądu na kluczowy temat tego, kim są osoby transpłciowe. Inna sprawa, że zupełnie nie wiem, dlaczego już któryś raz poruszasz problem praw homoseksualistów, o których ja ani razu nie wspomniałem. Mówiłem o TERFach, czyli osobach, które łączy to, że są feministkami, a nie lesbijkami. Niech Ci się nie myli moja osoba z osobą Stoika.
zefciu napisał(a): Nie uważam się za „biegłego”. Ale jak ktoś oczekuje ode mnie stosowania jakichś form gramatycznych, to je stosuję. Bo co mi szkodzi?To super. Niektórzy jednak nie mają zamiaru używać np. zaimków "they/them" tylko dlatego, że ktoś postanowił się poczuć wyjątkowym. Podobnie raczej nie będę się do nikogo zwracał per "wielmożny panie" na prośbę przypadkowej osoby, pomimo tego, że technicznie mi to nie szkodzi. W tym ostatnim przypadku za nieprzystanie na prośbę nie grozi mi jednak odpowiedzialność karna.
zefciu napisał(a): Czyli jeśli nie mam zdania nt. temu, komu powinno się dać oficjalną legitymację transseksualisty i przyznać mu prawa, a kogo powinno się olewać, to już nie mam prawa zabierać głosu w dyskusji. Jeśli po prostu uważam, że nie należy utrudniać ludziom życia bez powodu, to mam się zamknąć.Pogląd "nie należy utrudniać ludziom życia bez powodu" jest jak najbardziej szczytny i właściwy. Niestety podobnie jak z równie właściwym poglądem "ludziom powinno się żyć dobrze" problemem są szczegóły techniczne. A w tych szczegółach technicznych leży zdecydowana część konfliktu. Także generalnie bez zdania nt. tego, komu powinno się dać oficjalną legitymację transseksualisty raczej trudno byłoby określić, kto jest np. transfobem. I dlaczego. Zresztą to chyba jest oczywiste, że skoro z oficjalną legitymacją transseksualisty łączą się pewne prawa i przywileje (ale także i obowiązki), to koniecznym jest określenie, komu one przysługują.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

