zefciu napisał(a): Aha — czyli jak ktoś zwróci Ci uwagę, że „nieprawomyślne aktywistki” pełnią w środowisku transfobicznym rolę tokeniczną wyłącznie, to zarzucasz offtop i wracasz na swoje tory.To znaczy to, co napisałem. Nie będę zgłębiał czyichś konceptów "siódmej gęstości", czy jakiegoś "środowiska transfobicznego", którego częścią są niektóre feministki. Przykro mi.
zefciu napisał(a): Jeśli masz jakieś lepsze określenie na ten mempleks i jego przedstawicieli, to je podaj, a będę go używał. Póki co używam określenia „TERF” świadom, że jest ono używane krytycznie.Jak chcesz, to sobie twórz mempleksy i inne przydatne do życia konstrukty obejmujące poglądy i skrajnie lewicowych feministek, i ultrakonserwatystów. Niewątpliwie uprości to świat i uczyni go przyjaźniejszym. Ja sobie jednak podaruję. Jak już mówiłem - stwórz nowy temat i może kogoś zainteresujesz.
zefciu napisał(a): Aha. Mam z „nowymi transami” zarówno zbyt duży, jak i zbyt mały kontakt Duży uśmiechSpodziewałem się jednak czegoś więcej. Ale jak już naprawdę muszę tłumaczyć: kombinacja w tym przypadku oznacza to, że miałeś z nowymi transami pewien kontakt, ale niezbyt duży i nie z tymi najbardziej skrajnymi/wrażliwymi, co oznacza, że Twoje plasujące się na średnim poziomie dopasowanie ideologiczne było dotychczas wystarczające.
Cytat:No to już jest bzdura. Po pierwsze jestem cishetem, więc gadanie o „naszej stronie” nie ma w tym przypadku sensu. Po drugie — jeśli są jakieś przesłanki, to proszę je podać. Jak na razie słyszę jedynie, że są jakieś „nieprawomyślne aktywistki”, które coś tam twierdzą i że jest „oczywistym”, że ich poglądy są uzasadnione. Proszony o jakieś lepsze uzasadnienie tezy, iż z praw osób trans płynie zagrożenie dla lesbijek i innych kobiet nie potrafisz go dać.Po pierwsze mówi się nie o samym LGBT, ale o LGBT and allies. I Ty możesz być tym sojusznikiem. Po drugie - jedynym, co do tej pory słyszałeś to to, że istnieje po lewej konflikt odnośnie transseksualizmu w obecnym wydaniu i ma on pewne uzasadnienie. Jak chcesz, to możesz sobie powrócić do mojej oryginalnej wypowiedzi i ją zobaczyć. Zresztą przed chwilą wiedziałeś, o co chodzi, bo kontrowałeś tę tezę twierdząc (co prawda z d#, ale jednak), że tak naprawdę żadnych aktywistek nie ma. Po trzecie - po raz kolejny przypominam, że nie będę angażował się w uzasadnianie ww. tezy w sytuacji, gdy nawet nie wiesz, kim są te osoby trans. Oczywistym jest, że bez uzgodnienia tak fundamentalnej kwestii, to jest tylko zachęcanie do bezużytecznej pyskówki, na którą nie chce mi się tracić czasu.
Cytat:No nie. Próbowałem dowiedzieć się w czym jest problem, więc szukałem argumentów obu stron. Doszedłem do wniosku, że jedna strona argumentów (poza absurdalnym straszeniem mężczyznami, którzy będą wchodzić do łazienek i gwałcić, tak jakby nie mogli równie dobrze gwałcić bez uznawania się za transseksualne kobiety) nie ma. Na tej podstawie wyrobiłem sobie opinię, którą tutaj przedstawiam.Miło, że usiadłeś i w końcu orzekłeś, że wieloletnia powszechna chęć kobiet do posiadania stref komfortu bez obecności mężczyzn jest jedynie przejawem ich mizoandrii (pewnie w tle jest nawet jakiś globalny ruch mizoandyistyczny). Musisz jednak zrozumieć, że duża część społeczeństwa nie doznała tego oświecenia i posiada inne zdanie. I zdanie to istniało, zanim w ogóle transseksualizm przebił się do mainstreamu.
Cytat:Mam. Nie tyle pogląd, ile definicję. Tylko że definicja osoby transpłciowej nie pozwala na zewnętrzne nadawanie statusu osoby transpłciowej.No to mamy problem, bo jest społecznie bezużyteczna. Ja wiem, że motylki, bąbelki, pokój na świecie i wystarczy szanować innych, by było dobrze, ale rzeczywistość jednak jest bardziej skomplikowana niż biblijna walka dobra ze złem. Po raz kolejny powtarzam, że w społeczeństwie, w którym posiadanie danej płci wiąże się z danymi obowiązkami i prawami koniecznym jest określenie, kto należy do jakiej. Ot, choćby po to żeby np. wiedzieć, kiedy legalnie można wywalić Zefcia z baru wyłącznie dla lesbijek. Lub mówienie jakimi zaimkami wobec Zefcia jest karalne.
Cytat:Oczywiście że nie. Bo transfobia nie polega na tym, że nie lubię jakiegoś transseksualisty. Polega na tym, że czuję wstręt do samego konceptu, że ktoś może się uważać za przedstawiciela innej płci, niż tak, którą mu przypisało święte społeczeństwo. Zatem obędzie się bez legitymacji.To jest kolejna piękna definicja, niewątpliwie poetycka i niewątpliwie równie społecznie bezużyteczna. W społeczeństwie transfobię łączymy z zachowaniami dyskryminującymi. A by to określić, trzeba określić kogo można i w jaki sposób dyskryminować. Na tym polega rzeczywistość, a nie jakichś bajdurzeniach o wstrętach i innych uczuciach.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

