zefciu napisał(a): „Tych kobiet”, czyli kogo? Bo same kobiety pełnią w tym ruchu rolę raczej tokeniczną. Ich rola jest podobna do roli „myślozbira” — można pokazać na niego palcem i powiedzieć „patrzcie to jest X a nie popiera Y”. Lwia część osób napędzających propagandę „terfizmu” to jednak nie są lesbijki bojące się faceta w łóżku, czy sportsmenki narzekające na przewagę transatletek.
Coś mi długo nie pasowało w takim wyparciu fenomenu "TERF", albo, alternatywne określenie, "gender critical". I doszedłem do tego przez... Harry Pottera, znowu. Raz, że jego autorka przez masy lewicującego feminizmu była pokazywana jako sztandarowy przykład właśnie lewicującego feminizmu, a figura Hermiony jako kontratyp do różnych Belli czy innych anastazji z "50 szejdów greja". Aż, no właśnie, aż nie popełniła myślozbrodni. Ją "tylko" wyprosili z obchodzin 20-lecia serii filmów, co do innych aktywistek Kathleen Stock przez pewien czas miała mieć ochronę policyjną. Dodajmy do tego, że grono aktywistek feministycznych jest raczej ekskluzywne, tu pojedyncza sztuka już robi różnicę (choć nie podjemuję się analizy statystycznej istotności, o nie). Jeżeli zaś wyrażanie takich poglądów ma takie konkretne konsekwencje, to uprawnionym jest założenie, że na jedną osobę wypowiadającą głośno jest x razy osób, które wolą siedzieć cicho. I nie ryzykować kariery.
Ale to tylko jedna strona. Drugą jest... sama książka, opierdzielana okazyjnie przez różnych katolickich publicystów. Fenomen doprowadził do tego, że jakiś ksiądz na przymorzu Bałtyku spalił okazyjnie parę gadżetów uważanych za okultystyczne, w tym właśnie jakąś książkę o tym czarodzieju. Można teraz też argumentować, że dla przeważającej części katolików te książki są albo obojętne, albo pozytywne, albo nie czytają książek wcale. A największy szum wokoło tego pojedynczego ekscesu z paleniem książek robiły media lewicowo-lewackie. Stąd o krok do wytłumaczenia, że lwia część ludzi nakręcająca propagandę anty-okultyzmu to wcale nie są jacyś katolicy. A przynajmniej nie "prawdziwi katolicy". Ale ich ideowi przeciwnicy właśnie.
Należy więc może przypomnieć, że sam termin TERF powstał w środowiskach feministycznych trasinkluzywnych w celu odcięcia się od części aktywistek czy środowisk transekskluzywnych. Ze petycje wobec J.K. Rowling czy pikiety przeciw K. Stock nie są ani organizowane przez prawicę, ani prawica w nich nie uczestniczy. Prawica owszem, jara się kłótniami w obozie przeciwnym, ale to już takie ich prawo. Może jest to kwestia marginalna, może to jest jakaś kontrowersja przejściowa, niemniej nie jest to coś jak przypisywanie katolikom płaskoziemstwa, zupełnie oderwane od rzeczywistości. Pamiętam czasy, jak środowiska homoseskualne rezerwowały dla siebie akronim "LGB". Rozszerzenie tego o "T/Q" jak i o kolejne litery i plusy nie było bezdyskusyjne, nie wszystkie z tych dyskusji się skończyły.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

