zefciu napisał(a):bert04 napisał(a): Raz, że jego autorka przez masy lewicującego feminizmu była pokazywana jako sztandarowy przykład właśnie lewicującego feminizmuLewicowanie polega, jak wiadomo, na wprowadzaniu w swoich utworach głównego bohatera — właściciela niewolników, którzy są ze swojego statusu niewolników zadowoleni.
Zgredek jest wolnym elfem. A "Więzień Askabanu", wbrew pozorom i tytułowi, nie jest głównym bohaterem.
Cytat:Cytat:Dodajmy do tego, że grono aktywistek feministycznych jest raczej ekskluzywne, tu pojedyncza sztuka już robi różnicęTakie podejście nie ma sensu, bo jeśli dowolna osoba może się podać za przedstawiciela „ekskluzywnego grona” i głosić brednie sprzeczne z wartościami owego „grona”, to żadne „grono” nie jest bezpieczne.
Cóż, równie dobrze można by argumentować, że dowolna osoba może się podać za przedstawiciela dowolnej płci, czy to jednej z dwóch tradycyjnych, czy jakiejś bardziej ekskluzywnej. Ja wiem, że są wśród tego osoby, dla których taka zmiana jest jedyną możliwością życia zgodnie ze sobą, niemniej mówimy o sytuacjach, w których często poza zwykłą deklaracją woli osoby zainteresowanej nie będzie żadnych kryteriów obiektywnych. Negujesz to, że jakaś część kobiet może nie czuć się bezpieczna, jeżeli taka zmiana będzie właśnie tak łatwa jak wyżej?
Cytat:Cytat:że na jedną osobę wypowiadającą głośno jest x razy osób, które wolą siedzieć cicho. I nie ryzykować karieryA to już jest wprost retoryka płaskoziemska.
Zdajesz sobie sprawę, że jest drobna aczkolwiek istotna różnica między naukami ścisłymi a humanistycznymi? Oraz to, że żadnemu płaskoziemcowi policja nie radziła zatrudnić ochroniarzy lub założyć monitoring domu?
Cytat:Cytat:Ze petycje wobec J.K. Rowling czy pikiety przeciw K. Stock nie są ani organizowane przez prawicę, ani prawica w nich nie uczestniczy.A czemu by miała prawica protestować przeciwko osobom, których działalność jest dla nich korzystna.
Wspominałeś coś o "napędzaniu propagandy terfizmu" przez jakąż bliżej nie określoną prawicę. Jedyne co odnalazłem jako napędzanie propagandy to właśnie protesty. No chyba, że miałeś na myśli jakieś inne akcje, przykładowo petycje wsparcia? Czy dla Ciebie wpisy internetowe Stoika albo artykuły w jakiejś, nie wiem, frondzie, to wystarczające dowody napędzania czegoś-tam?
Cytat:Cytat:Pamiętam czasy, jak środowiska homoseskualne rezerwowały dla siebie akronim "LGB". Rozszerzenie tego o "T/Q" jak i o kolejne litery i plusy nie było bezdyskusyjne, nie wszystkie z tych dyskusji się skończyły.No dobrze. Jesteś stary, rozumiem. Problem w tym, że akronim „LGBT” przyjął się pod koniec lat 80.
Chyba 90-tych, niech będzie że gdzieś w połowie. W drugiej połowie. Chyba że mylisz "przyjęcie się" z pierwszym używaniem.
Cytat:I „dyskusyjność” tej inkluzji była marginalna. Dopiero niedawno „odkryto na nowo” tę straszną kontrowersję i wyrosły jak grzyby pod deszczu jakieś „niepokorne aktywistki” i inne „aliansy broniące praw”, które próbują wrócić do modelu nieinkluzywnego.
Ty na serio czy żartujesz? W latach 90-tych jeszcze LGB walczyło o uznanie praw, filmy jak "Philadelphia" zaczynały zmieniać odbiór tej grupy ludzi, Dania dopiero co (przyznaję, w 89) wprowadziła związki partnerskie. Dziś osoby transseksualne coraz częściej mogą korzystać z instytucji zgodnie z płcią wybraną*, jak toalety, sauny czy więzienia. Mówimy o miejscach, w których podział na płcie nie ma być dyskryminacją jednej z płci, ale ochroną jednej przed agresją i molestowaniem tej drugiej. No i w latach 90-tych żeby zostać uznany za osobę z płcią zmienioną trzeba było przejść całą procedurę, łącznie z operacyjnym dostosowaniem narządów płciowych i nie tylko. To był dosyć spory próg, moim skromnym zdaniem. Dziś to, co w latach 90-tych było teorią, dziś jest sprawdzane w praktyce. I dziś kwestia hormonalnych czy operacyjnych zmian nie jest już musem, ale opcją. W idealnym świecie można by po prostu zlikwidować takie podziały na obiekty dla kobiet i dla mężczyzn. Jednak niepopularna teza, powody, dla których wprowadzono te podziały nie zniknęły jeszcze, nawet w naszym pierwszym świecie.
(*nie mam pojęcia, czy to poprawne słowo w kontekście, jestem otwarty na propozycje)
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

