Pal sześć, jeżeli dotyka to tylko warstwy leksykalnej.
Gorzej, kiedy wgryza się w gramatykę - te wszystkie "zrobić komuś dzień" czy "zrobić różnicę" - nóż się otwiera.
Żeby nie wyjść na biadolącego wuja, fajne jest przewrotne wykorzystywanie archaizmów.
"Fura", "ziomek", "bryka" etc.
A mnie osobiście wpienia debilna reforma nazewnictwa chemicznego. Już nie poczciwy dwutlenek ale idiotyczny ditlenek.
Nie ma w tym ani ładu ani składu. I tak obcokrajowiec się nie połapie, bo to jakaś poroniona hybryda, potworek językowy.
Gorzej, kiedy wgryza się w gramatykę - te wszystkie "zrobić komuś dzień" czy "zrobić różnicę" - nóż się otwiera.
Żeby nie wyjść na biadolącego wuja, fajne jest przewrotne wykorzystywanie archaizmów.
"Fura", "ziomek", "bryka" etc.
A mnie osobiście wpienia debilna reforma nazewnictwa chemicznego. Już nie poczciwy dwutlenek ale idiotyczny ditlenek.
Nie ma w tym ani ładu ani składu. I tak obcokrajowiec się nie połapie, bo to jakaś poroniona hybryda, potworek językowy.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

