lumberjack napisał(a): Moją wizją jest to, że więzienie ma być tak chujowe, żeby nikomu nie chciało się do niego trafić.
Generalnie chyba nikt tam nie chce trafić. Natomiast uznanie, że wycwelenie jednego więźnia przez drugiego jest formą kary to tak jak potraktowanie sprawcy jako narzędzia egzekwującego karę czyli egzekutora sprawiedliwości. Naprawdę chciałbyś by złodziejowi, który Cię okradł "sprawiedliwość" wymierzył oprócz sądu jakiś bandzior recydywista? Bo to wygląda tak jakby oprawca został przykładnie ukarany przez sąd, a później został poklepany po plecach gdy wyżywając się na współwięźniach stał się narzędziem sprawiedliwości. Czyli cwelenie czy katowanie innych w więzieniu jak rozumiem jest czynnością w jakimś zakresie nobilitującą?
lumberjack napisał(a): Założenie ideologii LGBT - jeśli facet uważa się za kobietę, to jest kobietą i należy go traktować jak kobietę aby nie doszło do jego dyskryminacji.
Nie może to być założeniem ideologii LGBT gdyż takowa nie istnieje. A co prawactwo rozumie pod tym wymyślonym przez nich terminem jest to rzecz nieistotna. Problem jest w tym, że pod terminem transgenderyzm istnieją cztery grupy ludzi, których wszystkich wywala się do jednego worka.
-Pierwszą z nich to transseksualiści żyjący w systemie binarnym kobieta-mężczyzna, a którzy przeszli pełną transformację płci łącznie z operacjami chirurgicznymi i terapią hormonalną. Tutaj nie widzę żadnego problemu. Po to była hospitalizacja żeby taka osoba mogła się odnaleźć w środowisku hetero czy homonormatywnym jako taka kim się czuje. Nawet w więzieniu. Poza sportem. Bo tu przychylam się do środowisk LGBT popierających stanowisko Martiny Navratilovej, która też należy do LGBT.
-Druga to grupa transseksualistów, którzy jeszcze nie dokończyli pełnej terapii lub ją dopiero zaczynają. Tutaj sam nie wiem co zrobić? Może traktować je w więzieniach jako osoby niebinarne z osobnymi celami? Natomiast w życiu prywatnym to jak sobie chcą.
-Osoby transpłciowe. Skoro mimo identyfikacji do płci przeciwnej biologicznej nie dały sobie "uciąć" bądź "przyszyć" nawet w przypadku np. terapii hormonalnej to wg mnie należy je traktować jako osoby niebinarne z osobnymi więzieniami czy toaletami dla nich przeznaczonymi. Natomiast prywatnie jak sobie życzą.
-Transwestyci. Tych to należy traktować w więzieniach wg płci biologicznej proponując opiekę psychologiczną jeśli chcą. Problem jest z tym, że mogą się kryć ze swoją seksualnością podając się za np. osoby transpłciowe czy queer. Wtedy dajemy im wybór. Albo siedzicie w celach wg płci biologicznej, albo z osobami niebinarnymi.
Przy czym u osób niebinarnych w więzieniach należy odgrodzić cele z osobami wg płci biologicznej męskiej i żeńskiej.
Generalnie mój stosunek w życiu codziennym jest tak jak napisałeś. Jest mi obojętne jak kto chce się nazywać. Czy kobietą czy mężczyzną. I dlatego tęczowy cyrograf poza paroma uwagami (ale nie krytyką) jest dla mnie do zaakceptowania.
Martwi mnie co innego. Tak jak u konserwatystów, liberałów ekologistów, socjalistów czy feministek istnieją grupy skrajne, które chcą zdominować i czasem im się to udaje swoje środowiska tak jak u LGBT+ środowiska identyfikujące się z jakąś formą postgenderyzmu chcą sprzedać skrajne postulaty rodem z teorii queer. I czasem im to wychodzi.
Ale ślepe poparcie LGBT dla transgenderystów różnej maści to nie jest reguła np.:
https://wpolityce.pl/swiat/571061-koniec...na-swiecie
https://radiopoznan.fm/informacje/pozost...-homofobie
lumberjack napisał(a): Kuźwa, Zefciu. Po co jest na całym świecie podział na więzienia damskie i męskie? Czemu nie ma więzień koedukacyjnych? Może m.in. chodzi o to aby nie było ciąż?
Nie było ciąż i z tego powodu, że kobiety słabsze fizycznie padały by częściej ofiarami przemocy.

