No dobra. Ale przecież chrześcijaństwo też ma swoje tradycje ćwiczeń duchowych. I też np. spowiedź jest teoretycznie formą „psychoterapii”. Z jakiegoś powodu jednak, zarówno nurt zachodni, jak i wschodni chrześcijaństwa wytworzyły w praktyce koncepcję „ćwiczenia duchowe i mistyka są dla mnichów, dla Pana jest prosta deontologia i litanie”.
Pytanie, czy gdyby nie chrześcijaństwo, to owe tradycje duchowe rzeczywiście „trafiły pod strzechy”?
Pytanie, czy gdyby nie chrześcijaństwo, to owe tradycje duchowe rzeczywiście „trafiły pod strzechy”?
