Nie wiem, czy to masz na myśli, ale jedna z prób wyjaśnień tzw. paradoksu Fermiego jest mniej więcej taka. Być może nie jesteśmy jedyną cywilizacją we Wszechświecie, jaka istniała i będzie istnieć, ale być może jesteśmy jedyni w naszym horyzoncie obserwacyjnym. To by prowadziło do konkluzji, że cywilizacje mają jakiś ograniczony limit czasowy, tak więc być może było już paręset cywilizacji przed nami i będzie jeszcze parę tysięcy po nas, ale prawdopodobieństwo istnienia dwóch cywilizacji w obrębie tego samego horyzontu obserwacji jest znikome. Po prostu pojawiają się i znikają rzadziej niż wybuchy supernowych, być może trwają dłużej, ale nie na tyle. Uwzględniając STW można jeszcze zaryzykować tezę, że być może my nikogo nie obserwujemy, ale będziemy obserwowani przez jakąś lub jakieś poźniejsze cywilizacje w kosmosie.
Nie wiem, czy to słyszałem czy sam wymyśliłem, pewnie po trochu z tego i z tego, praw autorskich nie zastrzegam.
Nie wiem, czy to słyszałem czy sam wymyśliłem, pewnie po trochu z tego i z tego, praw autorskich nie zastrzegam.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

