Sofeicz napisał(a):zefciu napisał(a): Co sądzicie?
W "Summa technologiae" Lem rzucił tezę, że wszelkie cywilizacje powstałe na paradygmacie darwinowskim (jedynym wyobrażalnym) ewoluują nieuchronnie w kierunku samozagłady.
Ergo nigdy nie nawiążemy z nikim kontaktu, bo wszyscy prędzej czy później już się powyrzynali.
Z takiego zbioru losujemy.
Samozagłada? Jedyny scenariusz samozagłady, który jest dla mnie choć trochę realny, to użycie broni bardzo masowego rażenia. Pytanie brzmi: czy ludzkość stworzy jakiś mocny globalny system kontroli, który nigdy nie pozwoli użyć takiej broni? Moim zdaniem to możliwe. Jak już padną najbardziej powalone kraje (różne putinogrady), to już trwale powinna istnieć mocna i racjonalna większość świata, która zadba, byśmy się "nie wybuchnęli". Potrzeba tylko woli stworzenia takiego systemu z ogromem check&balance np. w ramach ONZ. Jeżeli do tego nie dojdzie, to dosłownie stracę wiarę w ludzkość.
Katastrofa klimatyczna pewnie ostro uprzykrzy życia masy ludzi, ale nie skasuje ludzkości.
EDIT
Mustafa Mond napisał(a): Myślałem kiedyś o tym.
Mam teraz w głowie 4 możliwe wyjaśnienia:
Wpadło mi do głowy nr 5. Chyba najlepsze wyjaśnienie.
5. Ludzie (czy też postludzie/poludzie) w przyszłości żyć będą baaaaaaardzo długo dzięki niebywałej technologii. Możliwe, że i miliony lat, albo i więcej. Stąd nie będzie ich aż tak dużo.
"I sent you lilies now I want back those flowers"



