To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Prawo naturalne. Instynkt, rzecz wyuczona czy dar od Boga?
#22
zefciu napisał(a):
Teista napisał(a): Dokładnie tak
Nie mówi się „dokładnie tak”, tylko „istnieje taka interpretacja”.................
OK, istnieje taka interpretacja, tak należy powiedzieć. Tyle że ta interpretacja jest znacznie bardziej sensowna niż pozostałe – oto przykład innej interpretacji: JP II napisał, iż skutkiem grzechu pierworodnego jest pożądliwe spojrzenie Adama w kierunku Ewy. Co Ty a to? Wcześniej nie spoglądał? Czujesz kabaret? To takie katolickie – wszystkie Nasze problemy JP II widział w pożądliwości i realizacji tej pożądliwości w akcie seksualnym, który notabene dany jest ludziom z natury, a więc prosto od samego Boga. Z Jego interpretacji wynoszę jedynie to i tylko to, iż brakowało mu w życiu tego spełnienia i musiał swoją frustrację przelać na rzesze swoich wiernych, na zasadzie – że jak JA nie mogę, to WY wszyscy również. I wszystko byłoby OK, gdyby ten mąż – JPII – na tym poprzestał, ale nie - jakby przy okazji obarczając grzechem wszystkich kochających się, wprowadził z rozpędu zakaz używania prezerwatywy. Czy wyliczysz: ile z tego powodu mieliśmy w Afryce dodatkowych zakażeń AIDS od 1979 roku? (pytanie retoryczne). Takie wioski wyłażą z tej interpretacji upadku pierwszych ludzi.

Łowcy/ zbieracze uprawiali rośliny. Były to małe ogródki, kilka gatunków, rosły sobie bez większego udziału pracy. Zajmowały się tym kobiety, które w obozowisku pozostają same, gdy myśliwi idą na łowy. Widziałem to na Planete – filmy dokumentalne o życiu w lesie deszczowym Brazylii. W ogóle, to jest taka teoria, iż rolnictwo wymyśliły kobiety jako zabezpieczenie żywności dla siebie, starców i dzieci w trakcie dłuższej nieobecności mężczyzn. Więc tak, łowcy/zbieracze uprawiali rośliny (jak napisałeś), ale jaki był energetyczny udział w uprawie, a jaki w łowieniu/zbieraniu prehistorycznego człowieka?
Autorzy ST znali kilka sposobów na przeżycie – oczywiście rolnictwo, następnie pasterstwo (które umiłował Jahwe). Było też opisane dokładnie życie proroków, którzy uzyskali całkowitą niezależność od pracy żyjąc z jałmużny, ale nie tylko – Jan Chrzciciel żywił się tym co daje pustynia – szarańcza i miód. Jeśli zachował proporcje to mógł żyć długo, zachowując pełnię zdrowia.
Dalej…
Gdyby rolnik pracował sam dla siebie (wolny i samowystarczalny), wtedy swój mozół, trud, pracę  i pot rozliczyłby jako własny/osobisty wkład w jego zysk jaki daje mu Ziemia. Ale tak nie jest. Bo od początków rewolucji neolitycznej, prosty rolnik musi oddać część swojej krwawicy tym, którzy nim zarządzają – elita: król, wojsko, intelektualiści, kapłani – czyli klasa próżniacza (wg Thorsteina Veblena). Literaturę tworzy elita, to też nie dziwi fakt, że pracę rolnika Oni (elita) uznają jako najpodlejsze ze wszystkich zajęć – Potomkowie Chama, cham (czyli średniowieczny rolnik), chłop (w czasach Reymonta)– te określenia miały i  mają znaczenie pejoratywne. Teraz mamy rolnika, farmera.

To, że jesteś kodoklepaczem niczego nie warunkuje. "W ciemno"  wybieram los kodoklepacza, co nie rozumie koncepcji liczb, a odrzucam precz los nowochuckiego chłoporobotnika. Jakbym mógł wybrać, gdzie mam się urodzić to... los Piraha nie jest taki zły.

Piraha nie znają historii swojego plemienia w czasach odleglejszych, niż sięga pamięć najstarszego członka plemienia – ta wiedza nie jest konieczna, by być szczęśliwym

Nie są świadomi pokrewieństwa bardziej odległego niż między rodzeństwem lub rodzicami i dziećmi – a jednak potrafią świadomie walczyć z chowem wsobnym

W ich kulturze szczególne znaczenie ma bezpośrednie doświadczenie, np. słowo xibipíío oznacza granicę pomiędzy tym, co jest doświadczane, a tym, co znalazło się już poza zasięgiem zmysłów – bo znajomość rzeczywistości warunkuje przeżycie i ta wiedza stanowi wartość

Nie znają sztuki, poza prostymi rysunkami i amuletami do odstraszania demonów – sztukę potępiali Izraelici. W ST podają, iż sztuka/kultura jest dziełem Kaina

Okresowo głodzą się (mimo że w dżungli jest pod dostatkiem pożywienia), by stać się tigisái, „twardzi” – z pewnością wiedzą co robią, a i nawet obecnie lekarze i różnej maści dietetycy zalecają okresową głodówkę

Rzadko śpią przez całą noc, zadowalając się krótkimi (od 15 minut do 2 godzin) drzemkami w różnych porach doby – to jest reakcja fizjologiczna na warunki życia. Przy wysokiej temperaturze otoczenia sen jest krótki, ale wielokrotny – na dobę wychodzi i tak 7 godzin.

W ich języku nie ma prawdopodobnie słów na określenie kolorów; by określić barwy stosują porównania („jak krew”) – bo kolor krwi oznacza kłopoty. Zielone jest wszystko i to normalny stan, a jak pojawi się czerwony – to znaczy, że ktoś ma kłopoty.

Nie znają liczb. Według niektórych źródeł, występują określenia jeden i więcej, według innych (Daniel Everett), liczebniki nie występują wcale, brak nawet słowa „jeden” (możliwe jest jedynie wyrażenie małej lub większej ilości). Próby nauczenia Pirahã liczenia do dziesięciu za pomocą portugalskich liczebników zakończyły się niepowodzeniem.  -  Duży uśmiech

Ps  Obejrzyj film Mela Gibsona „Apocalypto”. Tam widać Eden łowców/zbieraczy i piekło rolników.


Rowerex napisał(a):
Teista napisał(a): Sytuacja robotnika nie zmieni się w żadnym modelu społecznym, bo kapitalista zawsze dąży do pomnażania kapitału, czyli maksymalnego wykorzystania pracy robotnika. Ogranicza go prawo, związki zawodowe i takie tam. Próbowano w kilku krajach odgórnie wprowadzić sprawiedliwy podział zysków, a co z tego wyszło(?), szkoda słów. Jest nadzieja – socjalizm utopijny. Niestety już w samej nazwie jedno słowo wskazuje, że raczej tego nie doczekamy.

Wszystko w Naszych rękach? Nie do końca. Zapytałem „Kto powie po latach, że wszystko co osiągnął, zawdzięcza tylko sobie ???” Czy ten, któremu się udało i jest bogaty?
Ludzie chcą "godziwej płacy", by mieć "godziwe życie" - ale co to znaczy "godziwie żyć"?

Interesuje mnie kilka scenariuszy "godziwego życia" przez np. 20 lat za "godziwą płacę", ale bez górnolotnego pieprzenia i nic niemówiących frazesów, czyli:...........................
Ja jestem gotowy, by odpowiedzieć na wszystkie Twoje pytania. Ale pamiętaj o jednym – moje odpowiedzi to moje osobiste, subiektywne postrzeganie problemu i mój osobisty sposób na rozwiązanie tych problemów, problemów dotyczących Tylko Mnie. Więc powiem tak, że odpowiedź odnalazłem, ale tylko dla siebie samego i dla nikogo więcej – kapujesz?? Zadajesz pytania, na które nie może Nikt Ci odpowiedzieć, bo odpowiedź właściwą sam musisz znaleźć dla siebie. Pomagają w tym różne religie, a jeśli nie znajdziesz odpowiedzi w religii - tak jak Ja nie znalazłem – to szukaj w sobie samym odpowiedzi i skonstruuj taki system (tylko dla Siebie), który odpowie na wszystkie Twoje pytania i wyjaśni co jest godne Ciebie, a co nie. Łapiesz? To jedziemy. Co to znaczy godziwie żyć:

Najważniejsze to jest to, co napisał Zefciu - Człowiek wiedzie „godziwe życie”, jeśli nie jest zmuszony do czynienia określonych rzeczy pod groźbą… a ja rozszerzę – MT 10, 24-33 (Męstwo w ucisku) - czyli jeśli nie jest zmuszany, ale jeśli jest zmuszany - wtedy ucieka/walczy, nie poddaje się.

Mogę o sobie powiedzieć tyle, iż żyję „godziwie”, osiągnąłem to przekuwając pasję w profesję. Tak to rozumiem.

- jak wygląda "godziwie" przeżyty dzień tygodnia po rozpisaniu na godziny? – Praca, a później jeśli znalazłeś czas na zabawę z dziećmi, psem i rozwijanie własnych pasji (związanych z zawodem, bądź nie)

- jak wyglądają wszystkie dni typowego "godziwie" przeżytego tygodnia? – Praca, a później jeśli znalazłeś czas na zabawę z dziećmi, psem i rozwijanie własnych pasji (związanych z zawodem, bądź nie)

- jak wygląda "godziwa" praca (jak długa, kiedy), jak wygląda "godziwy" odpoczynek (jaki, kiedy)?- Godziwa praca umożliwia znalezienie w każdy dzień czasu na zabawę z dziećmi, psem i rozwijanie własnych pasji (związanych z zawodem, bądź nie). Odpoczynek to czas na realizację tego co najbardziej sobie i tylko sobie cenisz – TV, kanapa, książka - leniuchowanie – lenistwo, to jedyna rzecz, która odróżnia Nas od zwierząt – Soren Kierkegard.  Napisał w „Albo, Albo” – „praca fizyczna mnie tak urzeka, że mógłbym się patrzyć na nią godzinami”.

- ile "godziwie" żyjący kupuje żywności, jaką żywność, czy robi zapasy, czy zwraca uwagę na ceny, - godziwie żyjący (w moich realiach) wydaje na żywność max 10 % zarobku, żywność kupuje najlepszą, nie robi zapasów, nie zwraca uwagi na ceny.

- jakie inne dobra kupuje i gromadzi, jak się ubiera itp., - inne dobra, które kupuje to wakacje dla dzieci, wakacje dla całej rodziny, moje kursy lotnicze, narzędzia rozwoju (komputer, książki, gitara el, etc), inwestycja w wykształcenie dzieci (najważniejsze), nic nie gromadzi, bo i po co, ubiera się zgodnie z wymogami cywilizowanego Świata, o jeden stopień niżej – jak trzeba to nowy garnitur w ekskluzywnym sklepie, za rozsądną cenę (3 tyś pln), a na co dzień ubiera się w ciucholandzie, za grosze. Mam buty, które noszę od 35 lat, zimowy sweter używam od 26 lat…itd

- jak wygląda miejsce zamieszkania "godziwie" żyjącego, jego "godziwy" dom, wyposażenie domu, - dom, ogrzewanie gazowe – czyli bezobsługowe + klimatyczny kominek w salonie, jak idzie zima- ogrzewanie samo się włącza. 2 samochody. Na wsi, blisko lasu z żubrami, a nawet małe jeziorko. Z drugiej strony domu – pola, nieużytki, po których łażą jelenie, sarny, dziki, a czasem zające i bażanty. Na tarasie dostępna jest lornetka – uwierz, przydaje się. W górze - orłowate - drapieżniki szukają kominów termicznych, sporo bocianów, pojawiają się też kruki. W dachu gniazdo szerszeni co rok – nie walczę z nimi, One też Chwalą na swój sposób Wielkość Boga – nauczyłem moją rodzinę życia w harmonii z tymi groźnymi drapieżnikami – nigdy nie wezwałem Straż Pożarną do usunięcia gniazda – pełna harmonia. Częstym gościem jest dudek, a piegże, kosy i gołębie grzywacze i sójki co rok zakładają gniazda w moich 20-letnich drzewach i krzakach - w moim ogrodzie. Czasem widzę mysikrólika. A wieczorem – chmary zapindalających w powietrzu nietoperzy – cichych jak śmierć – mówię Ci – EDEN.

- czym jeździ, dokąd jeździ, kiedy, - ja, od 13 lat jeżdżę klasykiem z roku 97 (pracuję zdalnie od 2 lat), żona nowym citroenem, do pracy ma 10 km

- jak wyglądają poszczególne "godziwie" przeżyte miesiące, pory roku, wakacje itp, - zajebiście. Są wspomnienia, zdjęcia, filmy. Czasem ciekawe rozmowy. Czasem trudne rozmowy, bo każdy ma swoje doświadczenia, problemy, spostrzeżenia i wtedy następuje ścieranie się doświadczeń, poglądów. To dobrze, bo dyskusja w zasadzie jest dobra i do dobrych efektów zawsze prowadzi. Potrzebna jest tylko chęć i czas by podjąć rozmowę.

- jak wyglądają poszczególne lata, czym i ew. dlaczego mogą się różnić, - są lata nudne, nieciekawe, ale są też emocjonujące. W 2010 groziła nam powódź, w 2019 ostro wiało, piorun uderzył w drzewo – 25-io letni świerk. Złamał się w połowie, zostawiłem go, niech dalej sobie żyje. Udało się, nie było żadnych, większych kłopotów. Generalnie, to wszystkie lata są takie same i niech tak pozostanie – jest takie chińskie przekleństwo – obyś żył w ciekawych czasach.

- co będzie chciał osiągnąć "godziwie" żyjący, co będzie chciał dla swojej rodziny i dzieci, - zawsze będzie chciał osiągnąć stan pełnej lodówki, dostępu do wykształcenia dla dzieci, spokoju w rodzinie, powszechnej szczęśliwości i pokoju dla Wszystkich Ludzi Na Całym Świecie. Amen. Godziwie żyjący nie jest chciwy, docenia to co dał mu Świat, a jak czasem pojawią się kłopoty – nie będzie złorzeczył, nie będzie szukał winnego, nigdy nie wpadnie mu do głowy zemsta. Godziwie żyjący to stan umysłu, a nie stan konta bankowego. Godziwie żyjący kocha Świat, a miłość niczego nie zazdrości, nie szuka poklasku….

- do tego jakieś pytania odnośnie wtrącania się państwa w "godziwe" życie i "godziwy" majątek obywatela? - nie rozumiem pytania.

- itp.? – tego pytania też nie rozumiem

Przedstawiłem moją opcję. Jest to tylko moja opcja - subiektywna, bo  Ktoś zaraz powie – Chuja tam, jesteś zwykłym zerem, nie masz nowego mercedesa i ubierasz się w ciucholandzie, do niczego nie doszedłeś, tylko egzystujesz, a te twoje mądrości można o dupę rozbić. Ok, będzie miał rację, serio - bo tak jak zwerbalizował największą mądrość, największy z myślicieli XIX wieku – Karol Marks – to tego już nikt nigdy więcej nie przebije, nawet sam Jezus, JP II i Pius XI (nie mylić broń Boże z Piusem XII):

DOCHODY KSZTAŁTUJĄ ŚWIADOMOŚĆ

I to by było na tyle…
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Prawo naturalne. Instynkt, rzecz wyuczona czy dar od Boga? - przez Teista - 04.08.2022, 23:58

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości