Ja bym tam nie wrzucał nawet samej budżetówki urzędniczej, ale nie od dziś wiadomo, że Lumber ma na tę grupę zawodową alergię 
Nie chcę wchodzić w rolę adwokata Wód Polskich (co zresztą wykażę w ostatnich zdaniach), ale:
1) W każdej z takich instytucji jakiś procent pracowników odpowiada za sprawy kadrowe, płace, budżet, BHP, obsługę informatyczną, et cetera.
2) Wody Polskie nie są też instytucją stricte kontrolną, dlatego ciężko wymagać, by każdy z ich pracowników zajmował się tą właśnie kontrolą.
3) W związku z powyższem ciężko wymagać, be te 6000 ludzi ruszyło w teren.
4) Nawet w instytucjach skupionych stricte na kontroli nie kontroluje się wszystkiego, bo to w teorii jest albo niemożliwe, albo bardzo obciążające. Zazwyczaj kontroli podlegają albo obszary gdzie jakaś nieprawidłowość wystąpiła i została zgłoszona, albo takie, które w wyniku różnych analiz wskazują, iż warto się im przyjrzeć. Tak jak skarbówka nie czesze każdego podatnika, a przynajmniej nie jest się czesanym np. w regularnych, rocznych interwałach.
Nie zmienia to faktu, że z powodów wskazanych choćby przez Dziada, partyjniactwo w Wodach Polskich obsrywa patologią pracę zwykłych urzędników. Bo czy można winić jakiegoś inspektora za to, że jego przełożony nie wszczął kontroli, gdyż ponieważ jego dyrektor dostał prikaz od prezesa z partyjnego nadania, by na pewne sprawy przymknąć oko? Bo np. jakiś prywaciarz zlewa do rzeki solankę, a ów prywaciarz to bratanek kochanki tegoż prezesa?

Nie chcę wchodzić w rolę adwokata Wód Polskich (co zresztą wykażę w ostatnich zdaniach), ale:
1) W każdej z takich instytucji jakiś procent pracowników odpowiada za sprawy kadrowe, płace, budżet, BHP, obsługę informatyczną, et cetera.
2) Wody Polskie nie są też instytucją stricte kontrolną, dlatego ciężko wymagać, by każdy z ich pracowników zajmował się tą właśnie kontrolą.
3) W związku z powyższem ciężko wymagać, be te 6000 ludzi ruszyło w teren.
4) Nawet w instytucjach skupionych stricte na kontroli nie kontroluje się wszystkiego, bo to w teorii jest albo niemożliwe, albo bardzo obciążające. Zazwyczaj kontroli podlegają albo obszary gdzie jakaś nieprawidłowość wystąpiła i została zgłoszona, albo takie, które w wyniku różnych analiz wskazują, iż warto się im przyjrzeć. Tak jak skarbówka nie czesze każdego podatnika, a przynajmniej nie jest się czesanym np. w regularnych, rocznych interwałach.
Nie zmienia to faktu, że z powodów wskazanych choćby przez Dziada, partyjniactwo w Wodach Polskich obsrywa patologią pracę zwykłych urzędników. Bo czy można winić jakiegoś inspektora za to, że jego przełożony nie wszczął kontroli, gdyż ponieważ jego dyrektor dostał prikaz od prezesa z partyjnego nadania, by na pewne sprawy przymknąć oko? Bo np. jakiś prywaciarz zlewa do rzeki solankę, a ów prywaciarz to bratanek kochanki tegoż prezesa?
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.

