kmat napisał(a): E, klasyczne incwele od czerwonych pigułek to mają problem nie z brakiem związków, tylko z tym, że nie dupczą co noc nowej blondyny z nogami do ziemi i cycami jak donice, a przecież im się należy.
Nie zawsze tak jest. Oni często cierpią i nieraz od cierpienia im się potem mózgi lasują. Zwykle obok braku relacji romantycznej mają inne problemy (brak przyjaciół i tak dalej). Błędne redpille i inne blackpille bywają wynikiem próby racjonalizowania sobie rzeczywistości, gdy ogląd na świat jest zniekształcony zgorzknieniem, pesymizmem i brakiem doświadczenia w kontaktach społecznych (wspomniana samotność). Nie dziwię się, że mało o kobietach może wiedzieć ktoś, kto np. z kobietami gada w zasadzie tylko w domu rodzinnym (i to jeszcze ze starszymi). Kompleksy im się nawarstwiają przez lata cierpienia i potem wychodzą z tego błędne i dołujące "czarne pigułki" typu "jak masz mniej niż 180 cm., to żadna cię nie zechce" lub "jak masz zakola to już koniec" lub "z cofniętą szczęką można być najwyżej betabankomatem żony, która ma swego Czada na boku". To często kwestia samooceny.
No a taki Korwin jest brzydki pod kątem dominującego gustu, ale myśli sobie, że jest bogiem, więc żadnych problemów z podbijaniem nigdy nie miał. Gdy ktoś incelsko zapyta się Korwina: "jak się czujesz, wiedząc, że twoją następną żonę posuwają teraz, aż się kurzy?", on odpowie: "że co? Moja przyszła żona się jeszcze nie urodziła".
Stąd incele powinni dbać o swoją samoocenę, by nie wpaść w złe rewiry.
lumberjack napisał(a):Mustafa Mond napisał(a): Ale zauważyłem, że często, gdy czegoś jeszcze nie mieli w życiu (związku, seksu czy czegokolwiek w ten deseń), zaczynają mieć obsesję na tym punkcie i uważają, że w razie posiadania takich doświadczeń ich życia nagle poprawiłyby się o kilka poziomów. Nieraz widzą parę na ulicy i od razu myślą "o, te normiki mają seks, a ja nie, reeeee". To błędne myślenie. W końcu jest wiele związków do bani czy takich se. No ale niestety incele miewają "widzenie tunelowe" bez światełka w tunelu. No ale jak koić te obsesje? Może należy wtedy słuchać, oglądać i czytać o jakichś fatalnych związkach, by sobie niczego nie idealizować?
Co by się nie wybrało w życiu to będzie fajne i chujowe na swój sposób. Każdy wybór jest tragiczny. Czy samotność czy związek etc.
No właśnie dla inceli związki z boku wyglądają pewnie jak ambrozje ociekające złotem. Wchodzą sobie na fejsbuki, a tam ich rówieśnicy uśmiechnięci na fotkach ze swymi drugimi połówkami. No a tak naprawdę sytuacja nie jest zwykle tak różowa za zamkniętymi drzwiami. Ja wokół siebie widzę tylko jeden związek, który raczej jest bez problemów większych. Reszta to jakieś zgrzytania. Nawet na weselach widzę zaczątki problemów, ale tu trzeba dostrzegać te subtelne znaki, by mieć świadomość, że tak jest.
Ludzie w związkach są ogółem pewnie szczęśliwsi niż ci bez związków, ale to w dużej mierze może być kwestia tego, że gdy komuś w życiu wychodzi, to ma większe szanse na związek, bo jest bardziej ceniony na rynku matrymonialnym/patrymonialnym. Zatem nie zawsze idzie o to, że związek uszczęśliwia.
"I sent you lilies now I want back those flowers"

