bert04 napisał(a): @Mustafa Mond
Z tego co piszesz szukasz związków (wyłącznie?) w internecie. Jakie masz doświadczenia z realu? Czy Twoja okolica jest zbyt gay-hostile, żeby się ujawniać? Nie ma żadnych dyskotek czy innych klubów z tęczą nad drzwiami? Nie próbowałeś w klubach sportowych czy innych siłowniach, gdzie - według moich skromnych obserwacji - panuje dosyć otwarta atmosfera na zawiązywanie znajomości? Czy inne sposoby aktywności poza pracą? Czy nie próbowałeś nawet, bo a) obawa przed homofobią i b) przed 90% szansami na pomyłkę?
![[Obrazek: e278144a8dd45.jpg]](https://zapodaj.net/images/e278144a8dd45.jpg)
Już odpowiadam.

Szukam związku prawie wyłącznie przez Internet. Dwa razy miałem małe zauroczenia w realu co do facetów, którzy wysyłali sprzeczne sygnały, ale, koniec końców, okazywali się heteroseksualni, a ja się tylko łudziłem. Lepiej sobie nie robić takich nadziei za bardzo.
Moja okolica to duże, postępowe polskie miasto. Miałem na studiach kilku znajomych gejów, ale nie pasowałem do nich w ogóle.
Dyskoteki z tęczą? Hmm... Ja ogółem nie jestem dyskotekowy. Nie moje klimaty. Na żywo bardziej wstydzę się zagadywać. No i nie słyszałem o takich miejscach. Są gejkluby, ale tam chodzi głównie o sam seks.
Siłownie i kluby sportowe? Raczej nie ciągnie mnie do sportowców, tylko do intelektualistów (choć, rzecz jasna, bycie sportowym świrkiem nie wyklucza intelektu - idzie o statystyki przeciętnych jednostek). Poza tym prawie wszyscy geje, jakich znam, ma awersję np. do piłki nożnej (ja nie mam). Na wuefie grali tak, żeby odbębnić (m.in. stąd dziwiono się, gdy dowiadywano się o mojej orientacji). No i nie chadzam na siłownię. Wolę samemu biegać, rozmyślając.
Hmm... Nie próbuję za bardzo zapoznawać się w realu, bo nie lubię mieć wielu plytkich znajomości, lecz mało znajomości głębokich. Poza tym uznałem, że strasznie dużo czasu zeszłoby na zapoznawanie na żywo. Na żywo, dajmy na to, że można zapoznać parę osób dziennie maksymalnie, a w Internecie mogę sobie analizować setki lub tysiące profili, nieraz wręcz mechanicznie. No i, rzecz jasna, jest ponad 90% szans, że dany facet "z ulicy" nie chce być z facetem (no i jeszcze może być już w związku lub związku nie chcieć), więc trochę szkoda zachodu. Homofobii się za bardzo nie obawiam.
Biedroń i Śmiszek (dobra para, z tego co widzę) poznali się chyba w jakiejś organizacji społecznej przeciw homofobii. Może to dobry trop. W końcu w takich organizacjach siedzą aktywiści, którzy chcą pomagać innym ludziom, a nie tylko wzmacniać orgazmy somą z "nowego wspaniałego świata". Może tam kiedyś zajdę. Sporo takich facetów też może siedzieć w Lewicy i troszkę jeszcze w KO. Ale z drugiej strony nie wytrzymałbym przy takim Dawidzie Dobrogowskim, który nawalałby, że "libki" jak Macron mu homofobią życie zniszczyły.
"I sent you lilies now I want back those flowers"

