Mustafa Mond napisał(a): Już odpowiadam.
Szukam związku prawie wyłącznie przez Internet. Dwa razy miałem małe zauroczenia w realu co do facetów, którzy wysyłali sprzeczne sygnały, ale, koniec końców, okazywali się heteroseksualni, a ja się tylko łudziłem.
A może jeszcze byli heteroseksualni?
https://twitter.com/elonmusk/status/1485926395633152006
To tak na marginesie. Wychodzenie z szafy to jest proces, który zaczyna się w głowie i tam jeszcze trwa.
Cytat:Lepiej sobie nie robić takich nadziei za bardzo.
Moja okolica to duże, postępowe polskie miasto. Miałem na studiach kilku znajomych gejów, ale nie pasowałem do nich w ogóle.
Studia to chyba najlepsza aukcja matrymonialna, najszerszy wybór i najwięcej kontaktów. Ale może to jeszcze nie był odpowiedni wiek?
Cytat:Dyskoteki z tęczą? Hmm... Ja ogółem nie jestem dyskotekowy. Nie moje klimaty. Na żywo bardziej wstydzę się zagadywać. No i nie słyszałem o takich miejscach. Są gejkluby, ale tam chodzi głównie o sam seks.
W dyskotekach hetero też sporo kręci się wokół seksu, ale znam jeden bardzo trwały związek który się od poznania na parkiecie zaczął.
Cytat:Siłownie i kluby sportowe? Raczej nie ciągnie mnie do sportowców, tylko do intelektualistów (choć, rzecz jasna, bycie sportowym świrkiem nie wyklucza intelektu - idzie o statystyki przeciętnych jednostek). Poza tym prawie wszyscy geje, jakich znam, ma awersję np. do piłki nożnej (ja nie mam). (...)
No właśnie, to znasz już jednego, który nie ma awersji. Zresztą bardziej chodziło mi o jakieś koła Yogi, treningu fitness, może jakieś wschodnie sztuki walki. Być może szansa na spotkanie tam geja, który nie wypełnia stereotypów, są tam większe?
Są pewnie jeszcze jakieś, nie wiem, kółka malarskie czy muzyczne, może tam prędzej trafisz na faceta, który nie tylko względem sztuki odbiega od stereotypu. Sorry, jeżeli sam pojechałem stereotypem.
Cytat:Hmm... Nie próbuję za bardzo zapoznawać się w realu, bo nie lubię mieć wielu plytkich znajomości, lecz mało znajomości głębokich. Poza tym uznałem, że strasznie dużo czasu zeszłoby na zapoznawanie na żywo. Na żywo, dajmy na to, że można zapoznać parę osób dziennie maksymalnie, a w Internecie mogę sobie analizować setki lub tysiące profili, nieraz wręcz mechanicznie. No i, rzecz jasna, jest ponad 90% szans, że dany facet "z ulicy" nie chce być z facetem (no i jeszcze może być już w związku lub związku nie chcieć), więc trochę szkoda zachodu. Homofobii się za bardzo nie obawiam.
No to właśnie znajdujesz się w tym samym dylemacie co incele (co to nie mogą znaleźć żadnej laski) czy kobiety "po przejściach" (które dziwią się, że wszyscy faceci to świnie, ale dziwnym trafem nadal szukają ich tylko w barach i dyskotekach - tak, napisałem "dyskotekach"). Nie chcesz zmienić taktyki szukania partnera w życiu a będziesz dalej marudził nad tego nieskutecznością. No niestety, dopóki polskie portale randkowe dla gejów nie wyjdą poza tinderowe sex-spotkania, twoją jedyną szansą jest właśnie rozszerzenie tych płytkich znajomości. Jeżeli nie, to nadal będziesz rybakiem, który narzeka, że w Bałtyku nie pływają szczupaki. Kurde, idź nad jezioro i tam czekaj z wędką. Najlepiej nad wiele jezior.
Cytat:Biedroń i Śmiszek (dobra para, z tego co widzę) poznali się chyba w jakiejś organizacji społecznej przeciw homofobii. Może to dobry trop. W końcu w takich organizacjach siedzą aktywiści, którzy chcą pomagać innym ludziom, a nie tylko wzmacniać orgazmy somą z "nowego wspaniałego świata". Może tam kiedyś zajdę. Sporo takich facetów też może siedzieć w Lewicy i troszkę jeszcze w KO. Ale z drugiej strony nie wytrzymałbym przy takim Dawidzie Dobrogowskim, który nawalałby, że "libki" jak Macron mu homofobią życie zniszczyły.
Być może w internetach są jakieś grupy wsparcia LGBT, gdzie przynajmniej mógłbyś poznać jakichś sensownych gejów, dla których istnieją też inne ważne sprawy oprócz seksu właśnie. Nawet jak tam nie znajdziesz, to może dzięki temu, tym "płytkim kontaktom" znajdziesz jakiś kontakt głęboki?
żeniec napisał(a): Mam doświadczenie z siłowniami, a w zasadzie siłownią, bo chodziłem do takiej "niewypindrzonej". Chociaż większość populacji tam, to byli kibole i koksy, to była też nadreprezentacja dziwnych i inteligentnych indywiduów. Warto spróbować, bo a nuż a widelec? Nie wiem jak jest w bardziej mainstreamowych siłowniach. Jak byłem kilka razy, to miałem wrażenie, że jest tam więcej ludzi, którzy siedzą ze słuchawkami w uszach, ograniczają interakcje do minimum i przez większość czasu okupują ławeczkę do wyciskania na klatę scrollując smartphone'a.
No właśnie, połowa to dresy i blachary a druga połowa to faceci z brzuszkiem, którzy chcą go zrzucić, kobiety chcący odzyskać figurę po ciąży i tak dalej. Sam swego czasu chodziłem przez jakiś czas. Chociaż na siłowniach interakcje socjalne są za małe, tam próby nawiązania kontaktu mogą być wzięte za jakieś zboczone podrywy, z tego powodu to IMHO ostatni adres. Lepiej szukać miejsca, gdzie rozmowy przy okazji ćwiczeń (lub przed lub po) są naturalne.
Cytat:W nomenklaturze randkowania tzw. warm approach jest chyba najlepszy, czyli wchodzenie w interakcje gdy ma się naturalne do nich powody z powodu okoliczności, np. w liceum/na studiach będąc w jednej grupie. Członkowanie w tej samej organizacji pod to podpada, a jest jeszcze ten plus, że stanowi od razu preselekcję.
Przez Internety może i można przesiać tysiące profili, ale czy właśnie nie jest to definicja powierzchowności? Jak dogłębnie można je przeanalizować, jeśli ma się taki przerób? No i w takich miejscach (portale randkowe) też jest preselekcja, ale nie taka, jakiej byś pewnie chciał, na co sam już zwróciłeś uwagę (seksy i fetysze, a nie "normalne" związki).
Generalnie chodzi o to, żeby rozszerzać kręgi znajomych, tych płytkich i tych mniej. Człowiek po szkole / studiach ma tendencję do zawężania kręgu socjalnego do pracy + bliskiej rodziny, a wszelkie próby wyrwania się są takie "docelowe" jak te portale randkowe właśnie. Zeby było jasne, nie chodzi o to, żeby chodzić na przykładowo Yogę, żeby poznać jakiegoś fajnego geja podczas wspólnego wykonywania pozdrowienia słońca. Chodzi o to, żeby poszerzać kręgi znajomych poza ten zamknięty krąg. Najgorsze, co się może stać to to, że przy okazji nauczysz się gotować bezglutenowo, będziesz się znał na literaturze prowansalskiej czy chociażby wyciśniesz 200 kg.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!



