Bert, spokojnie, wyluzuj.... Masłow żadnej piramidy nie stworzył. On tylko określił hierarchię potrzeb i ta koncepcja wydaje się być właściwą. Po wielu latach, amerykańscy kontrwywiadowcy ustalili, iż najlepszą metodą uzyskiwania informacji jest tortura, która nie polega na wbijaniu szpilek pod paznokcie, plasterkowaniu i soleniu ciała, przykładaniu napięcia elektrycznego do jąder, a na prostym odebraniu możliwości oddychania. I nie trzeba tutaj wykorzystywać zaawansowanej technologii, wiedzy starożytnych czy chemii - a wystarczy zwykły ręcznik i 20 litrów wody – każdy „wyśpiewa” prawdę, bo odebrano mu (chwilowo) możliwość zaspokojenia podstawowej, najważniejszej potrzeby fizjologicznej – oddychania. W artykule, który zalinkowałeś mamy tylko potwierdzenie, że Masłow nie pisał bzdur. Nie znajdziesz żadnego artykułu, w którym udowodniono, iż oddychanie jest mniej ważne od przynależności do jakiejkolwiek grupy religijnej czy społecznej. Nie znajdziesz.
Teraz będzie o wypróżnianiu….
Wypróżnianie jest czynnością fizjologiczną, tak jak picie wody i spożywanie posiłku. Kultura, tę czynność fizjologiczną wprowadza w zakres tabu lub nie zajmuje się nią w ogóle. Na przykład… w greckiej kulturze o tym nie wspominano, bo to była sprawa oczywista. Dla powszechnego użytku wybudowano publiczne szalety dla obywateli. Dzięki temu, w jednym momencie, umożliwiono filozofom greckim higieniczne wypróżnienie z jednoczesną wymianą poglądów filozoficznych – moim zdaniem rewelacja – nic co ludzkie nie jest mi obce – rozwiązali wstydliwy temat upubliczniając proces defekacji. A jak był taki „publiczny”… to o czym tu dywagować?
W kulturze Europy średniowiecznej defekacja była tematem tabu i tak pozostało do naszych czasów. O defekacji się nie rozmawia. A szkoda, bo….. jeśli Twój organizm podpowiada Ci, że musisz iść „na stronę”, bo „będzie dwójka”, a Ty nie idziesz, bo kultura i „to” i „sramto”, i odwlekasz nieunikniony moment defekacji, i postępujesz wbrew naturze ale w zgodzie z kulturą… to jaki będzie efekt…. Znasz to?? Jak widzisz… nie chodzi o kontrolę zwieraczy, a o prosty fakt, że jak Natura woła, to Nikt nie może się sprzeciwić. A jak już mówimy o tym, że natura woła… to teraz będzie o „ciurlaniu”.
Teraz będzie o ciurlaniu.
Na początek trzy cytaty:
U człowieka (zwierzę z rodzaju Homo) wyraźnie występuje dymorfizm płciowy. Homoseksualiści tego może nie widzą, ale ja jestem hetero i widzę. Różnice są znaczne. Te różnice wywołują pewne reakcje, którym trudno się przeciwstawić. Jednak nie ma tu żadnej hierarchii, bo …. kobieta i mężczyzna to przedstawiciele tego samego gatunku i „jeden od drugiego” nie jest ważniejszy, tylko cele (biologiczne) mają inne – kapujesz? Adam i Ewa w Raju nie jest alegorią stosunków społecznych w Naszym Świecie – skąd Ci w ogóle przyszła taka myśl do głowy?
Pożądanie – siła natury - przedstawiono w Biblii i widzi tę siłę każdy normalny człowiek, nawet ten co nie czytał Biblii. Pożądanie nie jest niczym złym, bo w pożądaniu mamy manifestację Natury (Boga). To rozumieli autorzy cytatów 1,2,3 –
....To, co mówię, pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu….
….więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony….
…lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć.
Tu chodzi o „skanalizowanie” sił natury, którym nie możesz się przeciwstawić.
Jak sądzisz Bert? Czy 18 – to letni młodzieniec, wstępując do seminarium już rozwiązał te problemy i świadomie przyjmuje celibat łącząc się jedynie z Bogiem? Poradzi sobie z popędem? A jak nie odczuwa popędu to – czy jest normalnym człowiekiem?
Ja sądzę, że człowiek, który nie odczuwa biologicznego popędu do prokreacji nie może być kapłanem i nie może innych uczyć jak żyć, by przypodobać się Bogu Najwyższemu. Nie może też uczyć innych jak zjednoczyć się z Bogiem, bo do tego koniecznym warunkiem jest poznanie wszystkich Jego (Boga) praw, a jak nauczy mnie magister/teolog - odbierania największego daru bożego, o którym sam nie ma żadnego pojęcia? Absurd.
To jeszcze nie jest problem. Problem powstaje jeśli młodzieniec rozpoczyna walkę z popędem, czyli chce zawrócić "Wisłę kijem". No.. wtedy mamy przeróżne rozwinięcia takiej sytuacji....
Bert, wiesz z jakiego powodu wprowadzono celibat u księży katolickich?
Na marginesie przypominam – celibat to zakaz wchodzenia w formalne związki (małżeńskie). Kapłani „ciurlać” mogą do woli, pod warunkiem, że obiekt „ciurlany”
1. jest z rodzaju Homo (Mojżesz),
2. nie jest w związku małżeńskim (6-te przykazanie),
3. ma 18 lat (kodeks karny)
4. jest kobietą (Mojżesz).
Podejrzewam, że pożądanie o którym piszę jest tożsame z pożądaniem, które odczuwał JPII swego czasu. On też miał jakąś emocjonalną przygodę. Nie wyszło mu i zrobił z tej swojej porażki całą filozofię – incelską filozofię. Nie wiem jak dokładnie JPII definiował pożądanie, tylko podejrzewam. Wiem natomiast, że pożądanie może się zakończyć aktem seksualnym, który pochwala ST. Napisano tam mianowicie, iż wszystko jest marnością prócz dwóch spraw – wypełniania prawa i używania życia z niewiastą, którąś ukochał – po wszystkie dni marnego Twego życia.
To pożądanie nic nie ma wspólnego z chęcią posiadania. To pożądanie łączy (po prostu) dwie osoby, które w akcie prokreacji pragną wypełnić swoje podstawowe biologiczne zadanie. A jak już to zadanie wypełnią – i jeśli dalej wobec siebie odczuwają miłość i przyjaźń – to czemu nie mogą dalej się łączyć za pośrednictwem prezerwatywy, zachowując wzajemny szacunek i oddanie??
Bert. Pożądanie/pożądliwość/popęd – to tak jak młotek, którym zbijesz budę dla psa i którym również rozwalisz głowę sąsiadowi. W 9 i 10 przykazaniu chodzi o to, że sama myśl o współżyciu z żoną bliźniego jest grzechem i przekroczeniem dekalogu, a dlaczego – bo myśl sprawia, że „rzeczy się dzieją”. A jak już się „zadzieją” i będziesz współżył z żoną sąsiada/bliźniego (6-te przykazanie) i ten sąsiad/bliźni dowie się o tym – to wtedy nawet sam Jahwe Cię nie uchroni. Spartolisz relacje w społeczności i jedynym wyjściem, by uchronić własne życie będzie wyprowadzka do innego miasta. Ale czasem to nie wystarczy – pamiętasz sprawę Andrzeja Zauchy (taki piosenkarz) – zdradzony mąż przyjechał z Paryża do Krakowa i w centrum miasta odstrzelił cudzołożnika z obrzyna. Tak się kończy zabawa z 6-tym przykazaniem.
Teraz będzie o wypróżnianiu….
Wypróżnianie jest czynnością fizjologiczną, tak jak picie wody i spożywanie posiłku. Kultura, tę czynność fizjologiczną wprowadza w zakres tabu lub nie zajmuje się nią w ogóle. Na przykład… w greckiej kulturze o tym nie wspominano, bo to była sprawa oczywista. Dla powszechnego użytku wybudowano publiczne szalety dla obywateli. Dzięki temu, w jednym momencie, umożliwiono filozofom greckim higieniczne wypróżnienie z jednoczesną wymianą poglądów filozoficznych – moim zdaniem rewelacja – nic co ludzkie nie jest mi obce – rozwiązali wstydliwy temat upubliczniając proces defekacji. A jak był taki „publiczny”… to o czym tu dywagować?
W kulturze Europy średniowiecznej defekacja była tematem tabu i tak pozostało do naszych czasów. O defekacji się nie rozmawia. A szkoda, bo….. jeśli Twój organizm podpowiada Ci, że musisz iść „na stronę”, bo „będzie dwójka”, a Ty nie idziesz, bo kultura i „to” i „sramto”, i odwlekasz nieunikniony moment defekacji, i postępujesz wbrew naturze ale w zgodzie z kulturą… to jaki będzie efekt…. Znasz to?? Jak widzisz… nie chodzi o kontrolę zwieraczy, a o prosty fakt, że jak Natura woła, to Nikt nie może się sprzeciwić. A jak już mówimy o tym, że natura woła… to teraz będzie o „ciurlaniu”.
Teraz będzie o ciurlaniu.
Na początek trzy cytaty:
Cytat:… to dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą. Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża. Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan. To, co mówię, pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu.
Cytat:… Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?
Cytat:…Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć.
U człowieka (zwierzę z rodzaju Homo) wyraźnie występuje dymorfizm płciowy. Homoseksualiści tego może nie widzą, ale ja jestem hetero i widzę. Różnice są znaczne. Te różnice wywołują pewne reakcje, którym trudno się przeciwstawić. Jednak nie ma tu żadnej hierarchii, bo …. kobieta i mężczyzna to przedstawiciele tego samego gatunku i „jeden od drugiego” nie jest ważniejszy, tylko cele (biologiczne) mają inne – kapujesz? Adam i Ewa w Raju nie jest alegorią stosunków społecznych w Naszym Świecie – skąd Ci w ogóle przyszła taka myśl do głowy?
Pożądanie – siła natury - przedstawiono w Biblii i widzi tę siłę każdy normalny człowiek, nawet ten co nie czytał Biblii. Pożądanie nie jest niczym złym, bo w pożądaniu mamy manifestację Natury (Boga). To rozumieli autorzy cytatów 1,2,3 –
....To, co mówię, pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu….
….więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony….
…lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć.
Tu chodzi o „skanalizowanie” sił natury, którym nie możesz się przeciwstawić.
Jak sądzisz Bert? Czy 18 – to letni młodzieniec, wstępując do seminarium już rozwiązał te problemy i świadomie przyjmuje celibat łącząc się jedynie z Bogiem? Poradzi sobie z popędem? A jak nie odczuwa popędu to – czy jest normalnym człowiekiem?
Ja sądzę, że człowiek, który nie odczuwa biologicznego popędu do prokreacji nie może być kapłanem i nie może innych uczyć jak żyć, by przypodobać się Bogu Najwyższemu. Nie może też uczyć innych jak zjednoczyć się z Bogiem, bo do tego koniecznym warunkiem jest poznanie wszystkich Jego (Boga) praw, a jak nauczy mnie magister/teolog - odbierania największego daru bożego, o którym sam nie ma żadnego pojęcia? Absurd.
To jeszcze nie jest problem. Problem powstaje jeśli młodzieniec rozpoczyna walkę z popędem, czyli chce zawrócić "Wisłę kijem". No.. wtedy mamy przeróżne rozwinięcia takiej sytuacji....
Bert, wiesz z jakiego powodu wprowadzono celibat u księży katolickich?
Na marginesie przypominam – celibat to zakaz wchodzenia w formalne związki (małżeńskie). Kapłani „ciurlać” mogą do woli, pod warunkiem, że obiekt „ciurlany”
1. jest z rodzaju Homo (Mojżesz),
2. nie jest w związku małżeńskim (6-te przykazanie),
3. ma 18 lat (kodeks karny)
4. jest kobietą (Mojżesz).
Podejrzewam, że pożądanie o którym piszę jest tożsame z pożądaniem, które odczuwał JPII swego czasu. On też miał jakąś emocjonalną przygodę. Nie wyszło mu i zrobił z tej swojej porażki całą filozofię – incelską filozofię. Nie wiem jak dokładnie JPII definiował pożądanie, tylko podejrzewam. Wiem natomiast, że pożądanie może się zakończyć aktem seksualnym, który pochwala ST. Napisano tam mianowicie, iż wszystko jest marnością prócz dwóch spraw – wypełniania prawa i używania życia z niewiastą, którąś ukochał – po wszystkie dni marnego Twego życia.
To pożądanie nic nie ma wspólnego z chęcią posiadania. To pożądanie łączy (po prostu) dwie osoby, które w akcie prokreacji pragną wypełnić swoje podstawowe biologiczne zadanie. A jak już to zadanie wypełnią – i jeśli dalej wobec siebie odczuwają miłość i przyjaźń – to czemu nie mogą dalej się łączyć za pośrednictwem prezerwatywy, zachowując wzajemny szacunek i oddanie??
Bert. Pożądanie/pożądliwość/popęd – to tak jak młotek, którym zbijesz budę dla psa i którym również rozwalisz głowę sąsiadowi. W 9 i 10 przykazaniu chodzi o to, że sama myśl o współżyciu z żoną bliźniego jest grzechem i przekroczeniem dekalogu, a dlaczego – bo myśl sprawia, że „rzeczy się dzieją”. A jak już się „zadzieją” i będziesz współżył z żoną sąsiada/bliźniego (6-te przykazanie) i ten sąsiad/bliźni dowie się o tym – to wtedy nawet sam Jahwe Cię nie uchroni. Spartolisz relacje w społeczności i jedynym wyjściem, by uchronić własne życie będzie wyprowadzka do innego miasta. Ale czasem to nie wystarczy – pamiętasz sprawę Andrzeja Zauchy (taki piosenkarz) – zdradzony mąż przyjechał z Paryża do Krakowa i w centrum miasta odstrzelił cudzołożnika z obrzyna. Tak się kończy zabawa z 6-tym przykazaniem.

