ErgoProxy napisał(a): Sądzę, że chrześcijaństwo by przetrwało i rozwinęło się fest nawet i bez wsparcia aparatu przemocy rzymskich cezarów i germańskich watażków. Dlatego przecież było dla nich atrakcyjne, że brało szturmem wszystkie ich miasta. Mam oprócz tego cichą nadzieję, że - przynajmniej w rozlewiskach Odrowiśla - taka wiara, a nie religia, zderzyłaby się z buddyzmem i może zostałaby wyparta, a może wykształciłyby się formy synkretyczne. Jest to bardzo interesujący eksperyment myślowy. Ciekawe w ogóle, czy pielgrzymi z legendy o Ziemowicie to aby na pewno były postacie od razu katolickie, czy tylko wtórnie schrystianizowane; rytuał, jaki zalecili Piastowi, jest przecież mało chrześcijański.Ja w ogóle tak sobie myślę, czy ten katolicyzm nie był nam kulą u nogi.
Kiedy Irlandia stała się bogata? Z jednej strony wtedy, kiedy przyciągnęli do siebie obcy kapitał, no umieli jakoś tak gospodarować, że dziś są potęgą; a z drugiej strony czyż nie przez odrzucenie katolicyzmu poprzez nieuczęszczanie chociażby do kościoła?
Zobaczcie, że kraje, gdzie katolicyzm jest tylko formalny /Austria, Hiszpania, Malta/ są o wiele bogatsze od nas. My to w ogóle jesteśmy jakimś ewenementem. Myślałem, że Portugalia na przykład jest bardzo katolicka, a tam praktykuje kilkanaście procent. A u nas ponad 30%. To przecież o 30% za dużo
a i dwa razy więcej niż w Portugalii. Pocieszam się tylko, że tąpnięcie jest duże, aczkolwiek wciąż uważam, że za łagodne. Lumberjack napisał, że potrwa to krócej niż dwadzieścia lat i oby miał rację. Miło byłoby w końcu pójść do biblioteki/galerii na dyskotekę do swojego byłego kościoła.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".

