lubczyk napisał(a):Ale zasadnicze pytanie jest dlaczego w takim razie tak trudno mu przychodzi być dobrym i sam nie chce taki być?
Nie wierzę, że wszystkie historie ze ST są w 100% zgodne z prawdą. Wiele jest w nich mitów np. potop pojawia się we wcześniejszych tekstach sumeryjskich, a prawdopodobnie to jeszcze starsza historia, mająca swe źródło w prawdziwych zdarzeniach, kiedy morze śródziemne przełamało cieśninę Bosfor i szturmem wdarło się na niżej położone tereny dzisiejszego Morza Czarnego. Wiele w ST naleciałości, wpisów na życzenie władców, którzy chcieli siebie przedstawić w dobrym świetle, a swoich wrogów w złym. Jak to zrobić? Wystarczy napisać: z nami jest Bóg albo Bóg chciał, aby ci lub tamci zginęli. Dlatego raz można znaleźć fragment, że Bóg się gniewa i depcze wrogów, a raz że jest miłosierny.
Mogę natomiast powiedzieć, czemu mnie trudno przychodzi być dobrym. Wiem np. co robić (pomagać potrzebującym), ale nie wiem jak. Kiedy ktoś mnie prosi o pomoc, to pomagam, ale robię to niepewnie, bez wprawy. I wiem, czemu tak jest. Po prostu nikt mnie tego nie nauczył. Szkoła się takimi rzeczami nie zajmuje. Rodzice mi tego nie przekazali, bo pewnie sami nie wiedzieli. Kościół czy lekcje religii też o tym nie uczą - owszem, napominają by nie robić źle, ale nie wskazują jak robić dobrze. Jak się dzielić z innymi? Jak pomagać? Jak pracować dla innych? To nie jest ani temat nabożeństw, ani nauczania. Wzorów w otoczeniu innych ludzi też szukać ze świecą.
geranium napisał(a):Kto wymyślił wszechmoc i miłosierdzie?
Dlaczego wymyślił?
Jako atrybuty Boga? Ludzie z czasem zniekształcają swoje poglądy. Lubimy chyba ciągnąć w skrajnych kierunkach. Jeżeli coś jest dobre, to z czasem mówimy, że bardzo dobre, a potem, że najlepsze. Budda był człowiekiem, a ludzie zrobili z niego boga. Z Jezusem podobnie. Co z tego, że mówił o sobie: Jestem człowiekiem? A gdy ktoś zwrócił się do niego: Dobry człowieku - to się obruszył. - Czemu nazywasz mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Dobro ma wielką moc, ale nie ma np. mocy czynienia zła, a więc nie jest wszechmocne. Dobro idzie w parze z miłosierdziem, a może to jedno i to samo.
Rodica napisał(a):Czy boże miłosierdzie jest pobłażliwe, czy Bóg wybacza grzesznikom czy strąca ich do piekła, a raczej sami się strącają lub inni, ci nieprawi i źli ich strącają, których Bóg stworzył nie wiadomo po co. Czy grzesznik chce wybaczenia Boga czy swojego własnego przede wszystkim?
Bez zmiany postępowania nie może sam sobie wybaczyć przecież. Nie podoba się sam sobie a co dopiero mówić o.podobaniu się Bogu.
Ja akurat twierdzę, że ludzie sami się strącają. W pojedynkę lub grupowo. Twoje ostatnie zdania są bardzo trafne. Też uważam, że każdy w końcu będzie swoim własnym sędzią. Takie stwierdzenie wydaje się okrutne, ale kryje się w tym nadzieja: otóż nawet grzesznik zawsze pozostaje człowiekiem w tym dobrym rozumieniu.

