Koncepcja, o której mówisz nazywa się „terminal” i jest starsza niż koncepcja „desktop computer” (czyli komputera w całości znajdującego się na biurku).
Jeśli jednak terminal ma być podłączony do sieci Internet, to taki terminal praktycznie musi być, sam w sobie, komputerem. Musi posiadać przynajmniej tyle „inteligencji”, by obsługiwać stos TCP/IP. Tę obsługę zaś najprościej zaimplementować na sprzęcie, który jest Turing-kompletny. Voila — mamy komputer.
Jeśli chodzi o „ewolucję” to chyba nie mogło to z przyczyn ekonomicznych pójść inaczej. Tzn. mamy niejako trzy fazy:
1. Faza mainframe’ów — jeden wielki, drogi komputer, do którego przyczepia się kilka tańszych terminali. Terminale służą do I/O, a liczy mainframe.
2. Faza desktopów — komputery stają się tańsze, ale sieć ma bardzo niską przepustowość. Więc większość obliczeń wykonuje komputer na biurku.
3. Faza chmury — komputery są jeszcze tańsze, a sieć bardzo szybka. Komputer na biurku, lub w kieszeni, choć jest czasem potężniejszy niż pierwsze mainframe’y to coraz bardziej spełnia rolę jedynie terminala. Coraz więcej obliczeń wykonuje się „w chmurze”, czyli nie wiadomo nawet gdzie.
Oczywiście te fazy czasowo zachodzą na siebie. Nadal mamy superkomputery, które coś tam bardzo skomplikowanego liczą w trybie wsadowym, ale ich zastosowania są węższe, niż u początków komputeryzacji. Nadal oczywiście odpalamy soft 100% lokalnie, ale coraz więcej usług wymaga podłączenia do sieci.
Jeśli jednak terminal ma być podłączony do sieci Internet, to taki terminal praktycznie musi być, sam w sobie, komputerem. Musi posiadać przynajmniej tyle „inteligencji”, by obsługiwać stos TCP/IP. Tę obsługę zaś najprościej zaimplementować na sprzęcie, który jest Turing-kompletny. Voila — mamy komputer.
Jeśli chodzi o „ewolucję” to chyba nie mogło to z przyczyn ekonomicznych pójść inaczej. Tzn. mamy niejako trzy fazy:
1. Faza mainframe’ów — jeden wielki, drogi komputer, do którego przyczepia się kilka tańszych terminali. Terminale służą do I/O, a liczy mainframe.
2. Faza desktopów — komputery stają się tańsze, ale sieć ma bardzo niską przepustowość. Więc większość obliczeń wykonuje komputer na biurku.
3. Faza chmury — komputery są jeszcze tańsze, a sieć bardzo szybka. Komputer na biurku, lub w kieszeni, choć jest czasem potężniejszy niż pierwsze mainframe’y to coraz bardziej spełnia rolę jedynie terminala. Coraz więcej obliczeń wykonuje się „w chmurze”, czyli nie wiadomo nawet gdzie.
Oczywiście te fazy czasowo zachodzą na siebie. Nadal mamy superkomputery, które coś tam bardzo skomplikowanego liczą w trybie wsadowym, ale ich zastosowania są węższe, niż u początków komputeryzacji. Nadal oczywiście odpalamy soft 100% lokalnie, ale coraz więcej usług wymaga podłączenia do sieci.
