Sebrian napisał(a):Myślę, że mój optymizm jest tu realizmem. Postaram się wytłumaczyć mój tok rozumowania co do Prezydenta Dudy. Dlaczego sądzę, że Duda jest jest już bliżej Pawlaka niż Kaczyńskiego?qwertyuiop napisał(a): No a Prezydent Duda już na takie patologie się nie zgadza, bo teraz jest bliżej Gowina, Kosiniaka i Waszyngtonu niż Kaczyńskiego.Chrissy, wake up! Nie wiem skąd w Tobie tylu optymizmu jeżeli chodzi o otrzeźwienie polskiego prezydenta. To, że w obliczu wojny zachowuje się najdojrzalej ze wszystkich polityków ZP nie zmienia faktu, że to był, jest i ciągle będzie czysty pisowiec. Ja się nie łudzę i nie wierzę w żadne jego metamorfozy w kierunku centrum.
1. Od czasu przejęcia władzy w Waszyngtonie przez Demokratów, którzy są dalecy od fort-trumowego "the Art of the Deal", Andrzej Duda, żeby mieć jakiekolwiek szanse na karierę międzynarodową po 2025 roku, musi być dla Amerykanów wielce przyjazny. Tym bardziej, że od wielu miesięcy rosja się upokarza i nie ma szans na żadną alternatywną ścieżkę kariery bez błogosławieństwa Waszyngtonu.
2. Anglosasi (UK i USA) ostro i dobrze opowiedzieli się po jasnej stronie mocy w konflikcie cywilizacji z ruską barbarią, więc są oni zdolni do jastrzębich szantaży. Takim szantażem jest choćby przyszłość kariery politycznej jedynego dziecka Andrzeja Dudy - Kingi. Jak wiemy, Kinga kleci swoją karierę prawniczą w Zjednoczonym Królestwie. Myślę, że Duda jest świadom, że jeżeli fikałby Anglosasom Kinga na żadną karierę tam liczyć nie może. No a jeżeli będzie grzeczny, Kinga może dostać jakieś prawnicze kontrakciki na nadzorowanie fuzji wielkich banków w londyńskim City. A kto wie, może i lordowie uznają ją za dobrą partię dla jakiegoś dziedzica multimilionów, żeby mogła się małżeńsko dokoptować do pieniężnej dynastii. W przypadku niegrzeczności Dudy Kinga mogłaby zostać potraktowana w UK jak Ziemkiewicz na lotnisku.
3. Ważna jest też psychika samego Andrzeja Dudy.
O co mi chodzi? Stawiam, że celem życia dla Andrzeja Dudy jest bycie... lubianym. On chce być lubianym przez większość ludzi i chciałby być dobrze zapamiętany przez historię. Nie bez powodu wciska do neta swoje zdjęcia w przykusym stroju harcerza i liczy na pełne podziwu lajki od ludzi urzeczonych jego młodzieńczym, niesfornym urokiem. I tak, stopniowo kończy czas wzmożenia kulturowej reakcji prawicowej wedle teorii Sraussa-Howe'a, a poza tym PiS jest maltretowany coraz bardziej przez swoją indolencję gospodarczą. W takiej sytuacji Andrzej Duda, jeżeli chce być dalej lubiany przez szerokie masy, musi się przesuwać politycznie w kierunku Kosiniaka i Hołowni, bo firmując PiS z całym jego skrajnym inwentarzem, Duda lubiany przez szerokie masy nie pozostanie. Czyli musi przekonać ludzi, że wsparcie Ukrainy i 500+ to jego zasługa, ale ostatnie kryzysy i prawactwa to już wina PiSu, a on się od PiSu odcina. Duda chce też być dobrze zapamiętany przez historię, a widać, że wiatry historii płyną tak, że PiS zostanie zapamiętany jako.... "szarawa strona mocy", bo z jednej strony gospodarczo i światopoglądowo za PiSu było źle, ale przynajmniej zwykle zwalczali Moskwę (zwykle, bo Macierewicz, ruski węgiel itd. chluby nie przynoszą, ale broń dla Ukrainy, wsparcie uchodźców i Baltic Pipe już tak). Jeżeli Duda się od PISu odetnie, to może być zapamiętany jako mimo wszystko głównie jasna strona mocy. Coś jak sanacja. Wiadomo. Bereza Kartuska i inne bezeceństwa nastąpiły, ale ogółem sanacja w całości walczyła ze światowymi totalitaryzmami.
4. Inną sprawą jest... galaretowatość Dudy. On nie ma silnej psychiki. Jest dosyć podatny na przemiany społeczne. Są tacy ludzie, którzy się dają prądom społecznym, bo są podatni na wpływy i nie rozumieją, skąd są tacy, jacy są (niedobór wnikliwej introspekcji). Gdy są czasy hipisów, ćpają i brzdąkają promiskuitywnie na gitarkach, a gdy są czasy prawactwa plują na liberałów i lewicowców (np. Pawłowicz, Terlecki, Kuchciński, Wildstein). Duda jest tu podobny. Zważcie, że gdy mieliśmy czasy libertynizmu kulturowego (wedle teorii Straussa-Howe'a) Duda był... w liberalnej Unii Wolności. Gdy mieliśmy szczyt prawactwa (szczyt szczytu szacuję na połowę 2018 roku) Duda śmigał na pisowskiej fali. Coś jak Jakimowicz, który jeszcze niedawno cudował półnagi w Big Brotherze, a dziś zrywa tęczowe flagi z prywatnych posesji, albo Trump, który kiedyś był japiszonem, a niedawno chciał zostać "fiurerem" dla ubogich na umyśle i innych Qkluxklanów. No ale teraz wzmożenie prawactwa mija i Duda czuje, że coraz bardziej ludzie mają dość Konfy, Ziobry, Czarnka i reszty reakcji. Zatem Duda po prostu daje się tym prądom i coraz bardziej idzie w "fajnocentryzm dialogistyczny".
Choćby tu:
Prezydent Andrzej Duda dla „Wprost” \ Aktualności \ Wypowiedzi Prezydenta RP \ Wywiady \ Oficjalna strona Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Z powyższego wywiadu jest ciekawy cytat. Prezydent został zagajony:
"Jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości, to atakuje Pana zarówno Pana środowisko, jak i opozycja. Prof. Adam Strzembosz wyliczył, że aż siedem razy złamał Pan konstytucję."
A odpowiedział tak:
"Jeśli jestem krytykowany z jednej i z drugiej strony to znaczy, że jestem pośrodku, czyli na właściwym miejscu."
Nie mówiąc już o tym, że Duda kilka razy ośmieszał już Kaczyńskiego publicznie.
5. Andrzej Duda ostatnimi czasy zawetował "lexTVN", "lexCzarnek", a z jego środowiska wychodzą sygnały o sprzeciwie wobec lexButapren i gmerania przy ordynacji wyborczej do parlamentu. Oczywiście Duda niestety wyznaczył Glapińskiego na kolejną kadencję, ale tak jak pisałem, Duda jest teraz niczym... Sawicki. Tak. Taka pozycja. Ogółem na przekór PiSowi, ale nie zawsze. On się przesuwa stopniowo. Wraz ze zmianami społecznymi i padaniem PiSu Duda będzie migrował coraz bardziej. Możliwe, że skończy gdzieś w rewirach Hołowni. Nie zdziwiłbym się, gdyby na koniec kadencji symbolicznie podpisał ustawę o związkach partnerskich po odbyciu "szeregu konsultacji społecznych".
