Sofeicz napisał(a): No właśnie.Nie piszę, że to ja jestem miarą wszechrzeczy. Jest nią po prostu człowiek rozumiany jako ludzkość. Każdy z nas ocenia rzeczy podług siebie i jeśli wybiera dobro, na świecie ono się dzieje, a jeśli zło wybiera, to humanizm przegrywa.
To zasługiwałoby na osobny wątek, pod roboczym tytułem "Kwadratura Humanizmu"
Bo stawianie siebie jako 'miary wszechrzeczy" czy 'korony stworzenia" i bicie sobie samym pokłonów jest głupie, żenujące i wybitnie samolubne .
Ale lepienie teistycznych chochołów i bicie im pokłonów jeszcze bardziej.
Więc co?
"Korona stworzenia" to właśnie religijne spojrzenie na człowieka. Jesteśmy tak ważni, że aż Bóg musiał za nas umrzeć i się poświęcić. To jest dopiero megalomania do setnej potęgi. Ale tego jakoś nikt nie wyśmiewał, a przynajmniej nie widziałem/czytałem nigdzie. Może na to ukuć jakiś termin bo ja wiem - megalomański humanizm.
Taki megalomański humanista /religijny/ będzie raz, że traktował inne religie z góry, będzie uważał, że moja prawda religijna jest najmojsza i basta; będzie również uważał, że te wszystkie galaktyki i cały wszechświat dla niego zostały stworzone.
Jak widać potrzebujemy świeckiego humanizmu w ilościach hurtowych, aby raz na zawsze zabić w nas tego megalomana, zadzierającego nosa, pouczającego innych, jak mają żyć.
I widzicie, dzięki odkopaniu wątku, fajna dyskusja się rozwinęła. Ile można pisać o tym, co nas drażni albo o wojnie na Ukrainie?
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".

