bert04 napisał(a): To trochę bardziej złożone. Wydaje mi się, że nakładają się tu różne mechanizmy racjonalizacji i wyparcia, których wspólny mianownik można w uproszczeniu skrócić do formuły "Teologia, dogmaty i litera są dla (wyższego) dobra ludzi". Nie zapominaj, że w teologii chrześcijańskiej formułą wyższego dobra jest dobro duszy nad dobro ciała. Nie zapominaj, że w jednym - dosyć kontrowersyjnym i nigdy nie do końca implementowanym - fragmencie ewangelii Jezus wspomina coś o odcinaniu sobie ręki lub wyłupywaniu oka, jeżeli prowadzą do grzechu. O tym, że kto ciało uchowa ale duszę zatraci, nie dostąpi zbawienia. Nie zapomiaj, że postać Jezusa i jego przesłanie w ewangeliach ma więcej warstw, niż niekiedy "cukierkowa" edycja, którą podaje się dzieciom przychodzącym do Pierwszej Komunii. Osoby, które nazywasz "radykałami" w sporej części znają nie tylko samą literę nakazów i zakazów, szczególnie na tych forach spotkasz ludzi, którzy dla każdego takiego nakazu i zakazu wymienią ci źródła tak w regulacjach kościelnych jak i w samej Biblii, samym Nowym Testamencie, samych ewangeliach.
Mi już niestety (albo stety
) nie po drodze z takim chrześcijaństwem tradycyjnym, typowo religijnym. Mam wrażenie, że takie chrześcijaństwo nawet od strony naukowej/historycznej się nie broni, nie mówiąc już o doświadczeniu duchowym człowieka współczesnego, któremu nie po drodze z religią instytucjonalną. Stąd moje spory z katolikami, bo pod tym kątem nie bardzo jest możliwość porozumienia, dla mnie ważna jest duchowość, moralność, osobista relacja z Bogiem, osobiste doświadczenie duchowe, dla przedstawicieli KK będą to dogmaty wiary, narzucone zasady, religijne ramki, religijna uczynkowość, sakramenty itp. Trochę brak mi w tym Ducha
