Hill napisał(a): Mi już niestety (albo stety) nie po drodze z takim chrześcijaństwem tradycyjnym, typowo religijnym. Mam wrażenie, że takie chrześcijaństwo nawet od strony naukowej/historycznej się nie broni, nie mówiąc już o doświadczeniu duchowym człowieka współczesnego, któremu nie po drodze z religią instytucjonalną. Stąd moje spory z katolikami, bo pod tym kątem nie bardzo jest możliwość porozumienia, dla mnie ważna jest duchowość, moralność, osobista relacja z Bogiem, osobiste doświadczenie duchowe, dla przedstawicieli KK będą to dogmaty wiary, narzucone zasady, religijne ramki, religijna uczynkowość, sakramenty itp. Trochę brak mi w tym Ducha
A nie spoktałaś na swojej drodze jakichś pentakostalistów? Oni tam Ducha noszą na wielkim afiszu, niektórzy właśnie dlatego się tam prędzej odnajdują. Co do reszty zaś, nie będę polemizował ani w jedną ani w drugą stronę, nie w tym wątku. Pragnę jednak zauważyć, że pomiędzy różnymi indywidualnymi aspektami wiary i religii wymieniłaś moralność. A moralność, moim skromnym zdaniem, istnieje tylko w społeczności, nie indywidualnie. Nieważne, czy skatalogizujesz ją w 10 przykazań czy w 8-raką ścieżkę czy w jakiś inny system. Nawet Kant tworząc swój kategoryczny imperatyw musiał sięgnąć do społeczności (ludzkości) jako miary moralności. Przykazanie miłości Jezusa sprowadza się do tzw. pozytywnej złotej zasady<1>, w której też nieodzowna jest co najmniej druga osoba. A w rozszerzeniu, społeczność.
W odpowiedzi na inne pytanie napisałem dziś, że "<Chrześcijanin to> Człowiek podążający za Jezusem, człowiek wierzący w Jezusa, człowiek będący członkiem Kościoła Jezusa." <2>. Wydaje mi się, że ten trzeci aspekt często jest dziś postrzegany jak zbędny. Jakby, powtarzając za Depeche Mode, każdy mógł mieć swojego "own personal Jesus". I nadal jestem zdania, że bez Kościoła, bez wspólnoty, chrześcijaństwo jest... niepełne. Ze chrześcijaństwo albo jest comunnio, jest wspólnotą. Albo go nie ma, staje się filozofią opartą luźno na przesłaniu chrześcijańskim. I wiem, że być może katolickie uformowanie przeze mnie przemawia, niemniej tak to widzę.
<1> negatywna zasada to "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe", pozytywna to "czyń drugiemu to, co chciałbyś, żeby Tobie uczynił
<2> https://ateista.pl/showthread.php?tid=15...#pid768424
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!


) nie po drodze z takim chrześcijaństwem tradycyjnym, typowo religijnym. Mam wrażenie, że takie chrześcijaństwo nawet od strony naukowej/historycznej się nie broni, nie mówiąc już o doświadczeniu duchowym człowieka współczesnego, któremu nie po drodze z religią instytucjonalną. Stąd moje spory z katolikami, bo pod tym kątem nie bardzo jest możliwość porozumienia, dla mnie ważna jest duchowość, moralność, osobista relacja z Bogiem, osobiste doświadczenie duchowe, dla przedstawicieli KK będą to dogmaty wiary, narzucone zasady, religijne ramki, religijna uczynkowość, sakramenty itp. Trochę brak mi w tym Ducha