qwertyuiop napisał(a): @bert04
Wśród religijnych guru ciekawy jest też przypadek Rasputina. Gość też miał wizję i sprytnie trząsł krajem, mimo bycia szuru-buru.
No i tak. Petersona raz w wywiadzie nazwali "królem inceli". Gość ma moim zdaniem setki tysięcy a nawet, którzy go wielbią.
Do jednej klasy na studiach chodziłem z takim wyznawcą Petersona. Narzekał, że go laski na Tinderze olewają. Za dużo pił. Interesował się środowiskami pseudokibiców. Narzekał na "neomarksizm" jak Peterson w debacie z Žižkiem. Miał ciągoty reakcyjno-rycerskie i chyba czuł się niemęski. Jakoś desperacko afirmował swoje szlacheckie pochodzenie.
Tak, żyjemy w czasach redefiniowania standardów męskości, dotychczasowe modele są stemplowane jako "toksyczne" i wielu facetów nie potrafi odnaleźć się w tym nowym świecie, w którym stare schematy czasem działają a czasem nie, w którym to kobiety przejęły kontrolę nad "rynkiem partnerskim" po całych wiekach kontroli patriarchatu. I tacy guru jak JP trafiają w nerw czasów, prezentując proste odpowiedzi na skomplikowane pytania, przerzucają poczucie winy z samej osoby na innych, proponując "skuteczne" metody radzenia sobie z problemami. A raczej, z ich objawami. JP i jemu podobni żerują na labilnej męskości swoich fanów i wyznawców, lejąc całe beczki balsamu na zranione męskie dusze. To, że ten balsam jest trucizną i dezintegruje społeczeństwa to już efekt uboczny. To, że te grupy korelują z grupami tradycyjnymi, anty-progresywnymi, to już materiał rekrutacyjny dla tych grup politycznych. Nie powiem, że JP ma jakąś agendę polityczną, jego agenda społeczna po prostu jest kompatybilna z tymi grupami.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

