Do mnie przejawia analogia samochodu i pasażera. Podczas gdy chyba niewielu zorientowanych w temacie uważa, że absolutystyczne podejście do wolnej woli jest sensowne to przeważająca większość ma poczucie bycia w pewnym sensie kierowcą pojazdu, który jest naszym ciałem. Nie mając nad nim całkowitej kontroli, panujemy jednak nad kierunkiem w którym zmierzamy. Tymczasem według mnie nie siedzimy za kierownicą a jesteśmy tylko pasażerem, mającym tylko ograniczony wpływ na to, co robi nasz organizm i ośrodek sterowania czyli mózg. Przecież to, że lubię czekoladę ale nie cierpię sernika czy fakt, że podobają się mi bardziej brunetki niż blondynki albo od dziecka pojawiające się wątpliwości co do całego religijnego cyrku, nie były moimi świadomymi wyborami. Tak po prostu, pewnie w sposób losowy zostałem ukształtowany bez mojej wiedzy. Pozostałe, niby świadome wybory okazują się również oparte na wydarzeniach i zbiegach okoliczności, na które często wielkiego wpływu się nie ma. Rodzimy się z pewnymi cechami, które głównie nieświadomie rozwiajają się w okresie dojrzewania i gdy człowiek zaczyna rozumieć powoli swoją psychikę, to już jest tak ukształtowany, że podąża za potrzebami i chęciami, których sam z własnej woli nie wybrał. A nawet jeśli w zamierzony sposób zmienia swoją postawę to zawsze z tyłu stoi za tym niedostrzegalny proces w szarych komórkach. Piszę to całkowicie świadomie, pomimo własnego braku kontroli nad tym, co przychodzi mi do głowy

