Teista napisał(a): Te opisane w Biblii zasady nie działają w świecie realnym, bo jeśliby zadziałały, to 2000 lat wystarczy, by zainicjowana i zrozumiała przez wszystkich idea przerodziłaby się w prawdziwe Królestwo Niebieskie. Tyle lat minęło i nic się nie zmieniło. Krowy (wg Nietzsche) od wieków i nadal żyją w Królestwie Niebieskim. Człowiek, choć ma mocne podstawy teoretyczne i chęć, nie może i nie potrfi wprowadzić ich w życie - to obserwacja, a nie wniosek,
Idee Jezusa działają na 10 % populacji - to bardzo optymistyczne prognozowanie. Z tych 10 % musimy wydzielić tę grupę, która znajduje tę drogę, czy ją odkrywa. Z tej grupy musimy wydzielić tych niewielu, którzy zostaną zbawieni - za życia, nie po śmierci.
Ale przecież nie wiemy tego ile lat jest potrzebne do rozwoju ludzkości, albo głębokiego zrozumienia przesłania ewangelicznego przez większość ludzi

Co do Królestwa Bożego to niekoniecznie trzeba to łączyć ze zbawieniem, w sensie, że tylko te przykładowo 10% ludzi, którzy "narodzili się na nowo" będą zbawieni, a reszta nie. Raczej widzę to tak, że ta grupa ludzi może mieć trochę głębsze poznanie duchowe, niż ludzie, którzy skupiają się na wartościach bardziej przyziemnych i nie są zainteresowani duchowością. No ale to nie oznacza, że ci drudzy nie będą zbawieni, ta nauka dotyczy raczej życia "tu i teraz" i przemiany jaka następuje, co ma wpływ np. na większą wolność wewnętrzną.
W zbawieniu nie chodzi przecież o jakąś uczynkowość, tylko o to co następuje na poziomie duchowym i to dopiero powinno przynosić pozytywne efekty, ale jest to bardziej skutek i test na ile faktycznie żyje się przesłaniem ewangelicznym, a nie warunek zbawienia. Tak z zewnątrz to nie da się obiektywnie ocenić człowieka pod kątem etycznym, bo nie siedzimy w butach innych ludzi, nie znamy ich trudności i krzyża jaki niosą, nie wiemy co zachodzi w ich wnętrzu. To będzie zawsze bardzo subiektywna ocena tylko tego co widzimy na zewnątrz.
