To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją
#56
bert04 napisał(a):
Rodica napisał(a): bert04:
Pisałam o ludziach, którzy nie szanują uczuć innych.
Uważaja się za mądrzejszych i mających prawo wchodzić w czyjąs przestrzeń ze swoimi uwagami, komentarzami i ocenami, skądś się bierze to przekonanie, żę są lepsi a ja gorsza, bo jestem uczuciowa. Gardzą tym, pewnie. Uważają za słabość.

No dobra, i w Twoim kręgu doświadczeń to intelektualiści (albo - osoby się za takie uważające) gardziły uczuciami drugich osób (zwłaszcza Twoimi), a "osoby fizyczne" nie. Chyba staniemy na tym, że ja mam inne doświadczenia niż Ty i tyle. Dla mnie to raczej "osoby fizyczne" były zamknięte na kwestie uczuć. Ale być może intelektualiści z Twojego kręgu doświadczeń byli jakimiś autystami czy podobnymi, czyli osobami, u których inteligencja idzie w parze z deficytami socjalnymi. Wtedy to nawet by było logiczne.

Ja bym odseparował kwestię uczuć i emocji. Można mieć mocne uczucia i słabe emocje oraz nierozwiniętą empatię. Spotkałem w życiu sporo takich osób. Jeżeli tacy ludzie mają mocne uczucia, to mogą najwyżej nieświadomie ranić innych przez problemy z inteligencją emocjonalną. Zadaniem takich Rodic jest wtedy po gombrowiczowemu wyjęzyczyć się, czyli tłumaczyć, jak się czują, by Sheldony Coopery tego świata wiedziały, jak Rodice się czują po danych bodźcach. A jeżeli same Rodice nie wiedzą, o co im chodzi i nie potrafią się zagłębić w introspekcję, mimo swojej samozwańczej wielgachnej i anielskiej inteligencji emocjonalnej, to dlaczego się przywalają do tych, którzy wolą indukcję niż dedukcję?
Ja sam jestem bardzo emocjonalny, a jakoś nie czuję się ofiarą intelektualistów. Choć przyznam, że sam źle kiedyś nie do końca dobrze traktowałem ludzi uczuciowych, lecz nieemocjonalnych i z problemami z empatią, bo w mojej głowie uczucia się mocno przeplatały z emocjami (innych osądzałem "po sobie") i nie rozumiałem do końca, że są też "zimniejsze uczucia".

Czas na historyjkę. Nikt nie chciał. Nikt nie potrzebował. Ale lubię opowiadać. Język
Pamiętam, że na pierwszym roku studiów poszedłem na piwo z takim jednym gejem poznanym w necie. Był bardzo "autystyczny". Zachowywał się bez żadnej gracji. Parę razy mnie nieświadomie obraził na spotkaniu. Wyśmiał moje humanistyczne studia, uznając je za zakuwanie i stratę czasu. Sam był na bardzo ścisłym kierunku studiów. Rozmowa się nie kleiła, więc pomyślałem sobie w duchu: "a, walić to, zrobię mu wykład o filozofii, bo spotkanie jest do bani, ale może sobie chociaż pogłoszę moje idee". Zacząłem mu gadać o teorii gier, kalkulacjach etycznych, logicznej opłacalności miłości do każdego i tak dalej (moje teorie). Wybiłem go z poczucia "ścisłem wyższości" i cicho rzekł: "na razie nie potrafię sfalsyfikować twych tez". Zacząłem mu też opowiadać jakieś etyczne historie z mojego życia. Do końca spotkania był zamyślony. Po spotkaniu napisał do mnie dziwną wiadomość. Przyznał się, że jest aktualnie z kimś w relacji "friends with benefits", ale chce to teraz skończyć, bo "pragnie miłości" i "jestem wyjątkowy" i że "choć nie jestem w jego guście cielesnym to to nieważne".
Co zrobił Mustafa Mond? Wybuchł emocjonalnie. Zacząłem mu pisać, że FWB jest okropne i żeby się zastanowił nad swoim życiem i że mnie parę razy obraził i że nie chcę być z kimś takim nigdy. Jakoś spokojnie to przyjął i napisał, bym odezwał się do niego, jeżeli kiedyś będę chciał lub potrzebował.
Morałem historii jest to, że nie byłem wobec niego wcale wyrozumiały i mądry. Nawet jeżeli z różnych powodów nie chciałem rozwijać z nim relacji, to nie powinienem być takim dupkiem, który atakuje kogoś, kto chce się zmienić na lepsze i coś dobrego tworzyć. Powinienem też na spotkaniu po prostu mówić coś w stylu: "Twój tekst X o Y mnie rani, bo Z, więc proszę tak nie robić". Jakoś kilka lat żyłem po tym barowym zdarzeniu z przekonaniem, że w całej tej historii po prostu zgasiłem jakiegoś dupka, ale potem zacząłem zmieniać wnioski i zauważyłem "symetryzm win".
Miałem jeszcze kilka podobnych historii, które mnie doprowadziły do tego morału. Znałem choćby jeszcze jednego chłopaka, który chciał mi pomagać i chciał ze mną być, a zachowywał się jak wspomniany Sheldon Cooper i nawet bardzo lubił o nim seriale. Dużo się mnie pytał i próbował mnie wybadać, choć wkurzał mnie teorią, że staram się pomagać innym, by kogoś trwale usidlić dla siebie, zamiast żeby po prostu pomóc. Miał wobec mnie i ludzi ogółem domniemanie egoizmu. Też mnie nieraz nieświadomie ranił, a potem się pożegnałem na zawsze i nie za bardzo rozumiał, o co mi chodzi.
Teraz już bym ich lepiej rozumiał.
Zatem, Rodico, nie każdy "zimny intelektualista" jest zły. W końcu miłość, największe z czuć, może być absolutnie bezemocjonalna, bo kochanie kogoś to dbanie kogoś jak o siebie, a więc to kwestia perspektywy. Empatia i inteligencja emocjonalna mogą być tu prakseologicznie przydatne, by skuteczniej o kogoś innego dbać, bo psychika ludzka jest bardzo skomplikowana i zwykle lepiej ją rozumieć sherlockową dedukcją (emocjami i intuicją, czyli szukaniem relewantnych powiązań i podobieństw poprzez wychwytywane, dzięki wrażliwości, subtelności) niż intelektualną indukcją (racjonalnością i logiką), ale nie możemy w życiu jechać na samej dedukcji, bo zostaniemy bandą szurów czerpiącą swę wiarą ze snów i przeczuć, która to banda odleci w kosmos emocji, płaczu, sztuki, religii i wróżenia z lotu ptaków, wzajmemnie się nakręcajac w zerwaniu z "okowów logiki". Chcesz "wszechzszurzenia"? Emocje nieskontrowane, niewzbogacone i niekontrolowane logiką mogą doprowadzić do bardzo złych i błędnych wniosków. Zwłaszcza, gdy "siatka skojarzeniowa" takiego "emocjonalisty" jest głęboko i rozlegle zatruta cierpieniem bezpośrednio swoim i cierpieniem współodczuwanym empatią.
"I sent you lilies now I want back those flowers"
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 05.12.2022, 10:10
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 03.12.2022, 13:30
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 05.12.2022, 14:32
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 06.12.2022, 22:06
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 07.12.2022, 15:51
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 07.12.2022, 18:08
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 13.12.2022, 21:57
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 14.12.2022, 10:53
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez Ayla Mustafa - 12.12.2022, 15:57
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 16.12.2022, 14:27
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 17.12.2022, 15:46
RE: ateista ani teista nie wiedzą, że istnieją - przez zefciu - 19.12.2022, 13:58

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości