No okej. Jak nikt nie chce jeszcze gadać o "mózgach w słoikach", to można "podżenderować". Medialny temat w ostatnich latach. Kaczyński nonstop o tym gada na spotkaniach. 
Jeżeli ktoś ma skłonności lesbisjkie, to chyba widzi jednak w kobiecości coś przyciągającego i fascynującego. To przynajmniej mi się wydaje sensowne.
Dlaczego nie mam poczucia męskości? Nie czuję się zbytnio związany z moim ciałem. Równie dobrze mógłbym mieć inne ciało. Moje ciało jest tymczasowe. W dodatku stawiam, że płeć to kwestia ciała tylko, a nie duszy. Gdybym się jutro obudził w ciele kobiety, to nie miałbym z tym problemu. Mój charakter z kolei jest pomieszaniem cech typowo żeńskich i tych typowo męskich z ilościową przewagą tych typowo żeńskich, tyle że cechy typowo żeńskie są bardziej ornamentowe, a rdzeniowe składowe mego ducha są bardziej typowo męskie niż żeńskie (nie bez powodu mam głębokie pasje bardziej rajcujące zwykle mężczyzn niż kobiety, a i dużo częściej czuję swoje podobieństwo do specyficznych mężczyzn niż do specyficznych kobiet).
Co do mojej cielesności, to mam na nią w dużej mierze wyrąbane (są dużo ważniejsze rzeczy pod Słońcem), ale jakbym mógł jakimś wyjątkowo niskim kosztem wybrać sobie ciało lub manifestację ciała (np. w wirtualnej rzeczywistości), to ustawiłbym sobie cielesność, która najlepiej odzwierciedla moją osobowość, czyli ogółem ciało biologicznego mężczyzny (ten rdzeń), ale mężczyzny bardzo zniewieściałego z wyglądu. Czyli coś w stylu uroczego "femboja" bym sobie ustawił. Nawet w najpopularniejszej "fladze fembojów" (ciekawe, że to w ogóle istnieje) jest ten symbolizm - niebieski (męski) środek/rdzeń i różowe (żeńskie) ornamenty zewnętrzne.
https://twitter.com/lsquuid/status/12791...ng=ar-x-fm
I taka jest skrótowa "płciowa" autoanaliza mej osoby.
Ja ogółem dużo czasu w życiu poświęciłem na introspekcji i mocno rozumiem swoje wnętrze, stąd mogę tak całymi dniami o sobie opowiadać. M.in. dlatego ogółem w życiu czuje się dobrze, mimo pewnych pokonywanych problemów. Zrozumienie siebie jest kluczowe. A i dzięki analizie siebie dużo się też analogicznie nauczyłem o świecie wokół.

Rodica napisał(a): Jeśli chodzi na przyklad o moje poczucie kobiecości, to nigdy nie czułam się kobietą, tak na 100%, cały czas dominuje mnie moja męska strona osobowości i nie wiem, czy to biologia czy brak matki, czy po prostu nie widzę w kobiecości niczego fascynującego. Miałam skłonności lesbijskie z tego powodu. Nie wiesz, dlaczego nie masz poczucia męskości w ogóle, nie zastanawia cię to?
Jeżeli ktoś ma skłonności lesbisjkie, to chyba widzi jednak w kobiecości coś przyciągającego i fascynującego. To przynajmniej mi się wydaje sensowne.
Dlaczego nie mam poczucia męskości? Nie czuję się zbytnio związany z moim ciałem. Równie dobrze mógłbym mieć inne ciało. Moje ciało jest tymczasowe. W dodatku stawiam, że płeć to kwestia ciała tylko, a nie duszy. Gdybym się jutro obudził w ciele kobiety, to nie miałbym z tym problemu. Mój charakter z kolei jest pomieszaniem cech typowo żeńskich i tych typowo męskich z ilościową przewagą tych typowo żeńskich, tyle że cechy typowo żeńskie są bardziej ornamentowe, a rdzeniowe składowe mego ducha są bardziej typowo męskie niż żeńskie (nie bez powodu mam głębokie pasje bardziej rajcujące zwykle mężczyzn niż kobiety, a i dużo częściej czuję swoje podobieństwo do specyficznych mężczyzn niż do specyficznych kobiet).
Co do mojej cielesności, to mam na nią w dużej mierze wyrąbane (są dużo ważniejsze rzeczy pod Słońcem), ale jakbym mógł jakimś wyjątkowo niskim kosztem wybrać sobie ciało lub manifestację ciała (np. w wirtualnej rzeczywistości), to ustawiłbym sobie cielesność, która najlepiej odzwierciedla moją osobowość, czyli ogółem ciało biologicznego mężczyzny (ten rdzeń), ale mężczyzny bardzo zniewieściałego z wyglądu. Czyli coś w stylu uroczego "femboja" bym sobie ustawił. Nawet w najpopularniejszej "fladze fembojów" (ciekawe, że to w ogóle istnieje) jest ten symbolizm - niebieski (męski) środek/rdzeń i różowe (żeńskie) ornamenty zewnętrzne.
https://twitter.com/lsquuid/status/12791...ng=ar-x-fm
I taka jest skrótowa "płciowa" autoanaliza mej osoby.
Ja ogółem dużo czasu w życiu poświęciłem na introspekcji i mocno rozumiem swoje wnętrze, stąd mogę tak całymi dniami o sobie opowiadać. M.in. dlatego ogółem w życiu czuje się dobrze, mimo pewnych pokonywanych problemów. Zrozumienie siebie jest kluczowe. A i dzięki analizie siebie dużo się też analogicznie nauczyłem o świecie wokół.
"I sent you lilies now I want back those flowers"

