kmat napisał(a):Mustafa Mond napisał(a): Jeżeli ma się jednak wiarę, że dobre niebiosa swoimi ingerencjami w nasz świat, wypromowały akurat tak ukazaną historię, to ewangelie stają się dla takiego wierzącego bardziej wiarygodne.A to jest chyba wręcz dogmat.
Niekoniecznie. Nie dogmat.
Rozumowanie idzie wtedy tak:
"O, mam dzieło literackie o Jezusie. Masa ludu wokół wierzy, że to najwyższa prawda. Poczytam. Czytam, czytam... Ło Matejko! Jezus ma rację z tą moralnością. I w dodatku wszystko jest zastanawiająco tajemnicze i wydaje mi się, że za tym stoi głęboka historia wyższego świata, którą pewnie nie wymyślił Paweł czy ktoś podobny, bo to zbyt skomplikowane na niego. Mam wrażenie, że tę fabułę w dużym stopniu rozumiem. Mam takie przeczucia i w znacznym stopniu pasuje mi do niezależnych wniosków filozoficznych. Oczywiście ten Jezus z ewangelii czasem powie coś, z czym się nie zgadzam i co mi nie do końca pasuje (typu straszenie niewybaczalnym piekłem za nazwanie kogoś "bezbożnikiem" lub kwestia zapowiadanej paruzji dość rychło po swej śmierci), ale ogółem zgadzam się tak często, że nabieram pewnej wiary, że te całe ewangelie ukazują jakąś wyższą prawdę. Zakładam też, że niebiosa zapewne chciały tę historię wypromować w świecie i ingerowały w świat tak, by ta historia bez bycia "lost in translation" doszła do mas ludzkich, bo wypromowanie tej historii jest sensowne zgodnie z nią samą."
Coś takiego. To nie pierwotny dogmat znikąd, tylko dedukcyjnie wyciosana wiara. Z punktu widzenia tej wiary patrzę na świat i sprawdzam, czy ta wiara dalej trzyma się kupy. Równolegle patrzę na świat bez tej wiary i potem porównuję spostrzeżenia z tą wiarą i bez.
Dajmy na to, że widzę zdarzenie X ważne dla świata.
Wpierw analizuję zdarzenie X bez wiary i sprawdzam, jak te zdarzenie łączy się ze światem.
Potem analizuję zdarzenie X z daną wiarą i sprawdzam, jak te zdarzenie łączy się z fabułą tej wiary.
I wtedy zdarzenie X może:
- albo tworzyć jakąś nową wiarę,
- albo obalić wiarę,
- albo ją nadwątlić,
- albo pozostawić bez zmian,
- albo ją wzmocnić,
- albo zamienić ją w naukę.
Mam w głowie niejedną wiarę. Moje wnętrze jest podzielone na wiele wiar. Na różne fabuły, które mają opisywać to co zakryte. Raz jedna wiara rośnie. Raz maleje. To się zmienia w czasie. Teraz większość mnie wierzy w fabułę Jezusa z dodaną przeze mnie narracją. Tak na około 80% i to rośnie. Klaruje mi się coraz bardziej misterny system.
"I sent you lilies now I want back those flowers"

