Nonkonformista napisał(a): Będę się kochał w prezerwatywie i pójdę do piekła."Kochanie się" nie powinno być li tylko synonimem seksu, bo to upokarza pojęcie miłości. Miłość to miłość. Seks to seks.
Nonkonformista napisał(a): Ale jak katabas wkłada rękę w majtki to grzechu ni ma - toć nie ma wytrysku.Oczywiście, że jest grzech. I to okropny. Czy wiara w jakąś metafizyczną fabułę musi oznaczać przyzwolenie na okropne krzywdzenie seksualne?
Nonkonformista napisał(a): Szaleństwem jest wierzyć w takie rzeczy, że Bóg wszechmocny, Stwórca świata przejmuje się tym, co kto gdzie wklada albo nakłada. Zaiste dziwny to Bóg.Bóg wszechmocny faktycznie nie powinien się w ogóle przejmować wyborami ludzkimi, bo wszechmoc sprawia, że niczym się przejmować się nie powinien, bo wszystko bez oporu przełamać może wolą swoją. Ale jeżeli w niebiesiech są istoty niewszechmocne, to stosunek człowieka do seksu nie jest nieważny. Dam przykład. Dajmy na to, że anioł mówi człowiekowi, by ten przyniósł chrust w godzinę, bo to bardzo ważne dla Królestwa Niebieskiego. No to człowiek se idzie do tego lasu. Ale napotyka na swej drodze istotę ("leśne ruchadło"), która cieleśnie idealnie od jego gust seksualna wpada. I ta istota mówi: "pieprz ten chrust i pieprzmy się teraz". No to jak człowiek woli seksy niż wierność Bogu, to byle sukkub może go przekabacić. A takiego człowieka w niebiesiach nie trzeba.
"I sent you lilies now I want back those flowers"


