Rodica napisał(a): Hill:
Według wykładni Kościoła, antykoncepcja jest grzechem ciężkim, co oznacza, że kiedy czlowiek umrze zanim się wyspowiada, może nie dostąpić zbawienia. Można oszukać Kościół ale nie Boga.
NPR jest oszukiwaniem Boga. Jak słusznie uważają jego krytycy, to "antykoncepcja która nie nazywa się antykoncepcją", w której jedyną świętą regułą jest to, że nasienie ma być złożone w pochwie. I że żadne środki farmakologiczne czy mechaniczne nie mają temu złożeniu przeszkodzić*. Natomiast to, czy dojdzie do zapłodnienia, ma już decydować natura, ale z uwzględnieniem pozwolenia na określenie czasu, w którym to zapłodnienie jest mało prawdopodobne a w którym jest prawdopodobne mocno. Gdyż ponieważ albowiem, według błogosławionej nauki Kościoła naszej matki, kto się bez gumy ciurla w dni niepłodne, swoją żonę kocha szanuje i honoruje, a jak się dziecko przypadkowo pocznie, to będzie je też pełną miłością obdarzał, mimo że chciał jego powstanie skutecznie utrudnić. Natomiast ten sam mąż zakładający gumę na przyrodzenie swoją żonę deprawuje, demoraliuje, pogardza i się nią brzydzi. A jak mu guma pęknie to żonę za włosy na skrobankę zaciągnie, ewentualnie dziecko będzie lał, poniżał i tak dalej. A kto w to nie wierzy lub pokazuje przykłady od tego odmienne ten heretyk, schizmatyk i równy potępieńcom odstępca, dla którego ogień piekielny to za mało.
(*I tak, nie opisałem żeńskiej strony tego procesu, ale na potrzeby tego rantu niech to starczy)
Cytat:Pytanie czy wyluzowani katolicy są katolikami?
Kim ty jesteś, żeby wyrabiać za gatekeeper-a katolicyzmu?
Rodica napisał(a): bert04:
Cytat:No to więc potępiam czyny, jeżeli owocem takiego beztroskiego ruchania są zaniedbywane dzieci. Natomiast jeżeli tych dzieci nie ma, to czemu? Owszem, masz rację, byłem jestem i będę przeciwnikiem aborcji, niemniej istnieją inne skuteczne metody regulacji poczęć niż skrobanki. A nawet, o zgrozo, bardziej skuteczne niż NPR.Szczerze mówiąc, to używając pojęcia seks prokreacyjny, miałam na myśli seks pomiędzy małżonkami, nie wnikam w to co kościół młwi o antykoncepcji, bo się na tym nie znam. Podobno nawet w Biblii nie ma nic na temat jej zakazu, oprócz fragmentu w którym Onan stosuje coitus interruptus.
Ale on był zmuszony ożenić się z wdową po swoim bracie, ktora prawdopodobnie mu się nie podobała i nie chciał jej zapłodnić.
To trochę bardziej skomplikowane, chodziło o prawo lewiratu<1>. Gdyby Onan spłodził żonie syna, to byłby on spadkobiercą majątku swojego ojca, a do tego czasu mógł nim dysponować do woli. Jego grzechem głównym nie było samo wylewanie nasienia ale chciwość. Lewirat miał zabezpieczyć materialnie wdowy bez męskiego potomka, problem, który przewija się przez całą Biblię aż po Nowy Testament.
<1> https://pl.wikipedia.org/wiki/Lewirat
Cytat:Ty natomiast twierdzisz, że nie ma niczego złego w pornografii i należy zrozumieć ludzi, którzy traktują seks jak rozrywkę. To już na pewno jest sprzeczne z naukami kościoła.
Nigdzie nie twierdziłem, że "nie ma niczego złego w pornografii", patrzy przykładowo TEN POST, jednakże jest to zjawisko o bardzo szerokiej gamie i odcieniach, a w różnych okresach czasu różne materiały określano jako pornografię, lub z tego pojęcia wyrzucano. Mogę o tym dyskutować z Tobą w jakimś innym temacie.
Twoje twierdzenie natomiast, że "katolicy lubią pornografię, gdyż czują obrzydzenie do seksu a pornografia pokazuje obrzydliwość seksu" było pozbawione jakiegoś sensu. Istnieje pornografia tak obrzydliwa jak estetyczna, istnieje pornografia brutalna i delikatna, są produkcje, w których granica do klasycznego gwałtu jest przekraczana, w innych ociera się co najwyżej o jakiś ekshibicjonizm. Zapewne są jakieś powody, dla których katolicy lubią pornole, ale dla każdego z nich istnieją dwa powody, dla których nie-katolicy lubią pornole. Przy tym katolicy mają jeszcze zakaz oglądania, nie-katolicy już nie zawsze. Jeżeli chciałaś wykazać jakieś dziwne związki między katolicyzmem a pornografią, to radzę zacząć od klasyka Freuda i jego roli podświadomości, wpływu zakazów na psychikę. Bo ta linia argumentacji przez obrzydliwość jest śmieszna.
(*To znaczy, słyszałem to w radiu, opowiadano mi, czytałem artykuł w gazecie...)
Cytat:Teoretycznie mogę się zgodzić z tym. Pełny akt seskuakny jest wyrazem głębokich uczuć, natomiast w praktyce człowiek jeszcze musi dbać o swoje zdrowie, dobro rodziny i nie powoływać do istnienia dzieci na które go nie stać. I tu jest sprzeczność, bo dbanie o zdrowie, którą jest światynią Boga stoi w sprzeczności z plodzeniem dzieci i biedą, którą się generuje.
Pytanie czy katolicy muszą tak dosłownie interpretować to, co wydaje się wzniosłe w teorii?
No nie wiem, czy "muszą", tak im przynajmniej Kościół nakazuje, a w Polsce dosyć dosłownie to traktuje. Encyklika Humanae Vitae była powodem buntu sporej części episkopatów, część z nich zadeklarowała, że jej nie uznaje i już (Niemcy, Austria, Szwajcaria, Kanada dosyć oficjalnie, sporo innych po prostu zignorowało jej istnienie).
Cytat:Na celibacie KK zbudował całą swoją świętość, więc nie wiem, czy nie jest to naważniejsza nauka. Pod tym względem, według mnie przewyższa inne religię, na przykład hinduizm z jego uduchowioną prostytucją.
No nie wiem, czy li tylko na celibacie zbudował czy mimo niego. Swego czasu bardziej podobał mi się prawosławny / grekokatolicki model celibatu, w którym szeregowi duchowni są żonaci, a tylko wyższe duchowieństwo oraz mnisi je zachowują. Ten model IMHO jest bardziej ludzki i zachowuje opcję wyboru dla duchownych, której w katolicyzmie brak. Co do nie-chrześcijańskich religii nie chcę się wypowiadać, za dużo tu różnic żeby sprowadzać to tylko do tego aspektu. Buddyści pewną formę celibatu też zachowują, tak więc ten model istnieje niezależnie od chrześcijaństwa i jego efekty istnieją niezależnie od ewentualnego ugruntowania w naukach Jezusa.
Cytat:Cytat:Dla tych księży istotnie, NPR był najważniejszą nauką katolicką, ważniejszą niż kwestia jedności małżeństwa nawet. W tym momencie odkryłem, co dla innych pewnie było jasne przedtem, że ten cały NPR to po prostu ideologia, która niszczy małżeństwa jeżeli nie jest wyważona z innymi zasadami katolicyzmu i wiary. To może nie było momentem zwątpienia w Kościół jako taki, ale przynajmniej w jedną z jego ważniejszych (nie naj-ważniejszych) aktualnych nauk głoszonych obecnie.To mnie właśnie w katolicyzmie brzydzi, intelekt rządzi sercem a nie na odwrót.
Wszystko powinno być w równowadze, serce i rozum. Jeżeli serce rządzi rozumem lądujemy w morlaności, w której "miłość ci wszystko wybaczy", poczynając od zdrady na morderstwach z namiętności kończąc. Jeżeli rozum rządzi sercem to lądujemy w instrumentalnym traktowaniu związków. Katolicyzm IMHO stawia wysokie wymagania dające mocną przewagę rozumu, w tym się z Tobą zgadzam nawet, choć inaczej interpretuję pewne tego aspekty.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!


