bert04 napisał(a):Ale zostawmy to, gdyż powyżej stwierdziłem tylko fakt. Polski episkopat miał szansę, miał czas, miał możliwości. Miał nawet, pozostanę przy tym twierdzeniu, aktywny materiał ludzki, który mógł pewne zmiany uskuteczniać (zanim poszedł w odstawkę lub na różne tam emerytury). Miał przede wszystkim czas, którego inne episkopaty nie miały. Z pewnych powodów zdecydował się obrać taką drogę, jaką obrał. A to, dlaczego taką drogę obrał prowadzi do dalszych, niezbyt wesołych przemyśleń. Tak na temat polskiej specyfiki, jak i na temat KRK ogólnie.
Polski episkopat pewnie myślał, że wystarczy nauczanie Kremówkożercy i nie trza będzie nic robić. A tu zonk!
Purpuraci myśleli, że Polacy nie będą się przejmowali ich hipokryzją, życiem w luksusie /w tym nie ma nic złego/, ale gdy przy tym się ubóstwo głosi, to sprawa wygląda już inaczej. Myśleli, że wystarczy to, co było: płytki katolicyzm bez głębszej refleksji nad tym, w co się wierzy, kilka tanich kawałków o miłości i nadal kościoły będą pełne.
Zresztą jaki jest obraz tego polskiego katolika: to wiara kulturowa - bo babcia, mama wierzyła, to i ja wierzę. Wiara ma charakter handlowy: to zresztą widać, że płaci się za sakramenty - niby jakby nie, ale jednak tak. I to tyle. Kościół to taki sklep, do którego się przychodzi, bierze się to, co jest potrzebne albo co wmówiono im, że jest potrzebne i się wychodzi - żeby chodciaż jakość tego towaru była wysoka, a tu lipa. Najtańsze barachło z bazaru! Ale jak napisałem nie idzie za tym głębsza refleksja. I polski KK na tym jechał, ale się przeliczył.
Zobaczcie: koło 100 tys. świadków Jehowy nie wzięło się znikąd. Przyszło kilku takich, rzuciło parę cytatów biblijnych i już katolik był ich, bo ten nie tylko Biblii nie czytał, ale nawet i czytań w kościele nie słuchał; nie wymagał od swoich pasterzy jakości, to dostawał byle co.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".

