Ja bym zwrócił uwagę na bardzo prostą rzecz. Pozycja KRK w 3RP jest artefaktem stworzonym przez komunę. Jak to było w międzywojniu - antyklerykalizm był silny. Wszystko od Witosa w lewo było antyklerykalne. Sanacja miała wyjebane, sympatię deklarowali narodowcy i chadecy, ale ich wizje katolicyzmu były bardzo różne. Do tego silny był ferment religijny - mariawici, polskokatolicy. Potem przyszła komuna i doszło do bardzo silnego splecenia KRK i opozycji. Jako katolicy twardo deklarowali się ludzie, którzy w innych uwarunkowaniach systemowych byliby ateistami, agnostykami, bezdenominacyjnymi mętnymi deistami. Politycznie były to często środowiska, które w innych krajach były awangardami laicyzacji. No i w latach 90-tych jedynym widocznym antyklerykałem w tym kraju był Urban. Ale im dalej od upadku komuny, tym bardziej sytuacja wracała do normalności. Coraz bardziej robi się "coby było gdyby komuny nie było". W tym momencie coraz bardziej przypomina to późne międzywojnie, gdzie PiS gra rolę narodowców (bardzo popieramy, ale też traktujemy czysto utylitarnie), Hołownia rolę chadeków (bardzo popieramy, ale mamy mnóstwo zastrzeżeń), a KO i NL rolę PPS, SL i SD (zaorać). Najbardziej laicyzują się właśnie te grupy, które bez komuny byłyby najbardziej zlaicyzowane. A to właśnie one stanowiły bazę kościoła otwartego.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

