kmat napisał(a):bert04 napisał(a): Potrzeba pełnego uczestnictwa w życiu religijnym do tego nie należy, więc ta część społeczeństwa inercyjnie pozostaje tam gdzie jest, choć już tylko na papierze i od wielkich świąt.
No to sam widzisz. Znaleźć jakiś substytut kościoła otwartego nie jest trudno. Sam byś mógł. Ale właściwie po co?
Lubię czytać takie dyskusje, które utwierdzają mnie w moich poglądach

Otóż właśnie po nic. Religijność kościelna służy tym, którzy jej potrzebują i odnajdują się w niej, a ci którzy jej nie potrzebują, po prostu się w tym męczą, bo wydaje się być ona całkowicie zbędna. Szeroko rozumiana duchowość może być realizowana na różne sposoby i wcale nie oznacza, że ludzie odchodzący z Kościoła przestają mieć potrzeby duchowe, potrzebę wiary w Boga, czy rozwoju wartości moralnych, ale że mogą szukać innej opcji, która będzie dla nich bardziej fascynująca np. kontemplacja na łonie natury. Nawet to życie wspólnotowe może być przeciez ralizowane w życiu codziennym, rodzinnym, towarzyskim i ogólnie społecznym.
Słusznie zwróciłeś uwagę, że u młodszych pokoleń nie ma już takich przejawów religijności, ale ja obserwuję, że jednak jakaś potrzeba duchowości istnieje, młodzi faceci nie uznają KK, ale mówią o wierze w Boga, mój brat będący w okolicach 30-stki, który z kolei na kwestie wiary jest całkiem obojętny, chętnie słucha kanał jakiegoś buddysty mówiącego o medytacjach, więc to nie jest tak u młodych duchowość całkowicie odchodzi wraz z religijnością, tylko moim zdaniem zaczyna mieć inny wymiar, bardziej swobodny, wolnościowy, przyjemny.
