To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Strategia komitetów wyborczych - plany, marzenia, rozważania
#84
DziadBorowy napisał(a): Ludzie lubią upraszczać i generalizować. Oczywiście, że nie każda rodzina wielodzietna to patologia. Z drugiej strony nie ma co udawać, że problem nie występuje. Takie przypadki wcale nie są rzadkością a bardzo często 500+ do ręki tylko tą patologię pogłębia. Bo mechanizm aby w tych sytuacjach zamieniać świadczenie pieniężne na bony zwyczajnie nie działa. Sam znam przypadki w których przed 500+ rodzice pili ale pracowali a po 500+ już tylko piją. Co najlepsze znajoma pracująca w MOPs opowiadała, że często ta niepracująca patologia dysponuje dochodami na osobę większymi niż ma jej własna rodzina. Tu na prawdę jest bardzo dużo jeszcze do zrobienia.
Oczywiście, że problem występuje. Natomiast zaryzykuję twierdzenie, że występuje u mniejszości ludzi. Wiadomo, że pracownica MOPS będzie wkurwiona, bo zna takich rodzin dużo z racji swojej pracy, ale to nie jest reprezentatywna grupa. Tutaj każde rozwiązanie ma w zasadzie wady. Bony na świadczenia celowe mają swoje plusy, natomiast pieniądze bezpośrednio do ręki pozwalają rodzicom samym zadecydować, które potrzeby są najważniejsze, a jednocześnie stanowią pewien bufor bezpieczeństwa, który istnieje niezależnie od tego, czy akurat nie mam pracy i potrzebuję na życie, czy mam mało pracy i potrzebuję dorzucić coś do budżetu na opiekunkę, Uważam, że to dość ważne nie tylko dla osób najuboższych, ale też dla takich, które radzą sobie jakoś, ale nie są w stanie zapewnić sobie poczucia bezpieczeństwa finansowego na dobre.
DziadBorowy napisał(a): A zważywszy na to, że w Polsce mamy ogromną liczbę osób w wieku produkcyjnym, które nie łapią się na 500+ bo nie mają dzieci, lub dzieci już dorosły i bardzo często te osoby same mają złą sytuację materialną - jest to zwyczajnie niesprawiedliwe. I nie dziwię się, że ktoś kto sam nie może związać końca z końcem wkurwia się, że musi się dokładać do tego interesu a państwo jego własną sytuację materialną ma głęboko w czterech literach.
Jako osoba samotna i bezdzietna powiem Ci, że akurat 500+ nie wkurwia mnie kompletnie. Nawet jeśli mam akurat złą sytuację materialną, to odpowiadam za siebie, a rodzic lub rodzina z dzieckiem na pokładzie, ma dodatkową osobę, która nie może jeszcze pracować, a jeść musi. Kompletnie tym grupom nie zazdroszczę. Zauważyłam też, że ci, którzy zazdroszczą, wcale tacy biedni nie są. Oczywiście uważają, że są, ale obserwacja ich poziomu życia mówi co innego. Oczywiście wkurwiają mnie oszustwa i kombinowanie w celu wyłudzenia świadczeń, ale to nie dotyczy wyłącznie rodzin z dziećmi i 500+. To jest dość powszechne i większość z nas w większym lub mniejszym stopniu jakoś daje na to przyzwolenie.

DziadBorowy napisał(a): Polska jest wciąż zbyt ubogim krajem a pieniędzy brakuje w tylu ważnych obszarach, że po prostu nie stać nas na dopłacanie do rozwijania hobby czyichś kaszojadów. Przykładowo wprowadzając próg dochodowy powiedzmy 50% powyżej granicy ubóstwa dla 500+ i przekierowując te pieniądze w onkologię dziecięcą można by w całości rozwiązać problem internetowych zbiórek na leczenie dzieciaków, których jedyną szansą jest terapia niefinansowana przez NFZ.
To prawda, tylko tak w zasadzie można powiedzieć o większości wydatków. Znam osoby, które uważają, że nie możemy w ogóle inwestować w kulturę, póki onkologia jest niedofinansowana. Żadnych publicznych teatrów i bibliotek.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Strategia komitetów wyborczych - plany, marzenia, rozważania - przez Iselin - 29.03.2023, 10:49

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości