DziadBorowy napisał(a): Problem w tym, że ilość pamięciówki w Polskiej szkole absolutnie nie odpowiada dzisiejszym czasom, gdzie dowolną informację możesz uzyskać w mgnieniu oka za pomocą smartfonu a sztuką jest tą informację sensownie wykorzystać.
O to, to. Dzisiaj uczenie się na pamięć opasłych tomisk kodeksów czy szczegółowego przebiegu nerwów twarzowych ma chyba wyłącznie połechtać ego akademików. Zresztą nauka na pamięć jakiegokolwiek kodeksu to głupota, bo przepisy stale się zmieniają.
Polskie szkoły nie powinny wymagać od ucznia/studenta by ten wkuwał na pamięć materiał (bo i tak to zapomni), tylko by umiejętnie odnajdował informacje, rozumiał ja, a przede wszystkim umiał odsiać plew od ziaren. Bo to, o czym Dziadzie wspomniałeś, jest błogosławieństwem i przekleństwem naszych czasów. Z jednej strony mamy każdą informację - w tym podaną w bardzo dobrze przyswajalnej formie - w zasięgu ręki. Z drugi zaś manipulacja przeżywa swój złoty wiek. A czy na zajęciach młodzież uczy się jak odróżnić prawdę od manipulacji? Jak rozpoznać erystykę, kazuistykę, sofizmaty? Wyrobić umiejętność krytycznego, a nie życzeniowego myślenia?
Poza tym - szlifowanie cierpliwości. Dzisiejsze dzieciaki są przebodźcowane i wymagają wszystkiego "na już". Pokolenie Instant. Niestety, to kamień do ogródka rodziców, choć szkoły - skupione nie na nauce, tylko wyrobieniu niejednokrotnie napiętej do granic możliwości podstawy programowej - też się do tego dorzucają, lecąc z materiałem po łebkach.
Świat ludzi się zmienia najbardziej dynamicznie w całej jej historii, ale edukacja - nie wiem jak światowa, ale polska na pewno - za tym nie nadążą. Czy którekolwiek z ugrupowań się na tym skupia? No nie, bo to ani medialne, ani nie do ogarnięcia "na już".
"Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się administracja".
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.
Nie cierpię administracji.
Jestem absolwentem administracji.
Chcę zmieniać administrację.

