gąska9999 napisał(a): Super z tą dziurą w czołgu jak w pociągu. Też tak się zastanawiałam czy może są jakieś dziury do robienia kupy. W okręcie podwodnym to nie wiem ale w statku pasażerskim to wiem, To znaczy płynęłam dawno temu takim statkiem szkolnym jak byłam studentką już nie pamiętam skąd ale raczej ze Szczecina niż z Gdańska do Szwecji do Sztokholmu. I to był taki statek starej daty i ścieki z ubikacji oraz z kąpieli pod prysznicem były spuszczane do Bałtyku tam gdzie aktualnie znajdował się statek fuj. I na tym statku z grupą innych osób mieszkałam kilka dni w Sztokholmie statek był przycumowany do betonowego brzegu w mieście i tam chyba też te ścieki były wpuszczane do wody przy nabrzeżu miasta Sztokholm. Statek nie miał żadnego wyposażenia żeby ścieki z ubikacji i prysznica gromadzić w jakimś wewnętrznym zbiorniku. To było w okolicach 1986r. Jak teraz jest ze statkami pasażerskimi i handlowymi to nie wiem.W pociągach już nie ma dziur. Są toalety absorbcyjne. Coś w stylu toj toj.
Tak mi się wydaje, że ktoś z załogi statku mówił mi wtedy o karach, jakie płacił statek za spuszczanie ścieków do wody w tym Sztokholmie i że nowsze statki to chyba mają jakieś wewnętrzne zbiorniki na ścieki ale tego to już dobrze nie pamiętam.
Ja nie wiem jak to mogło być z żołnierzami w czasie 2ws, zwątpiłam w tym temacie. Walki na otwartym polu, że żołnierze szli lub biegli pod osłoną czołgów to widziałam tylko w telewizji no bo gdzie miałabym widzieć.
No i w tej telewizji to nikt nie wyjaśniał tej pokazanej sceny, że żołnierze szli I biegli przy czołgach na otwartej przestrzeni typu łąka/pole jak długo to biegnięcie trwało czy 18 godzin czy 2 godziny i potem była przerwa na sikanie, kupę i obiad.
Trochę mi się to wydaje niedorzeczne strzelają- przerwa na sikanie - strzelają - przerwa na kupę - strzelają - przerwa na obiad bo to niby wojna a nie ćwiczenia wojskowe. Ale jak mogło być inaczej? Czyli zawieszenie broni na 20 minut na sikanie. ??
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/0...zas-wojny/
Dla wielu kobiet schludny wygląd był ostatnim reliktem normalności, który podtrzymywał ich morale w trudnych wojennych czasach. Nie brakowało pań noszących długie włosy. Ich pielęgnacja była prawdziwym wyzwaniem. Warszawska sanitariuszka Teresa Polak (wówczas Śliwińska) wspomina: Mój warkocz był sztywny od brudu, od kurzu, ale włosy przy skórze, jak mi mama umyła pierwszy raz, to szmata (nie mieliśmy ręczników) chodziła, tak byłam zawszona.
Wszy były powszechnym problemem. Krystyna Zwolińska-Malicka opowiada: Wszy miała każda z nas. Siedziałyśmy sobie tak wieczorami jak już się skończyły naloty i czesałyśmy włosy i spadały takie „gruszeczki”.
Jest jeden odcinek "Czterej pancerni i pies" jak Gustlik niesie krupnik. Zupę.
